Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#10573

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia, która tu opisze miala miejsce kilka miesiecy temu. Dotyczy ona polskiej służby zdrowia. Od razu przepraszam za długość, ale skrócić raczej jej się nie bedzie dało.

Słowem wstepu - pracuje w dosc dziwnych godzinach, najczesciej po nocah - ze wzgledu ze moj dyzurr trwa 12h nie jestem w pracy codziennie, a z racji tego ze mam dosc daleko, to w sytuacji gdy po nocce mam na popoludniowa zmiane - nie wracam do domu i moja nieobecnosc przedluza sie do okolo 28h. Moja matka w domu jest caly czas, siostra mieszka osobno, a ojciec , bedacy z mama w separacji w domu czasem bywa - a i wtedy dosc czesto gdzies jezdzi.

Historia zaczela sie wlasnie gdy wrocilam do domu po takim dyzurze. Wchodze do domu - matka zle sie czuje, przede wszystkim bol glowy i mdlosci. Wypytuje ja co sie dzieje, co brala itp. Przez wzglad na to, ze matka ma wrodzona wade serca i bierze tony lekow, moga sie pojawic nieciekawe interakcje z lekami na np. przeziebienie - to wlasnie podejrzewalam gdy mamuska powiedziala ze brala gripex (spelniajac wiekszosc rzeciwwskazan.

Nie bylo tragedii wiec postanowilam poczekac do rana.W nocy obudzil mnie bardzo silny bol glowy - zwalilam to na przemeczenie. Rano okazalo sie, ze matce sie nie poprawilo - telefon do przychodni, zeby zamowic wizyte domowa - brak samochodu, do przychodni kilka km, a mamuska nie bylaby w stanie tam dojsc... W przychodni stwierdzil, ze zapisy tylko do godziny 8 (bylo pare minut po) - typowe splawienie. Telefon po karetke, przedstawilam co sie dzieje - stwierdzili, ze nalezy udac sie do lekarza rodzinnego, to, ze przed chwila zostalismy splawieni nie docieralo.

Udalo mi sie zorganizowac transport od postacia sasiadki - i jazda do szpitala. łeb bolal mie caly czas od momentu gdy w nocy sie obudzilam, ketonal nie pomogl - nie przykladalam do tego wagi.

w szpitalu przyjeli, zbadali, podlaczyli pod kroplowke(diagnoza - zapalenie oskrzeli) Pare h sie poczekalo wraz z siasiadka. W miedzyczasie zadzwonilam do pracy ze mnie nie bdzie bo matka jest chora i jej samej nie zostawie. Glowa bolala mniej, matke tez. Wypisane zostaly leki - tu musialm sie wyklocac z lekarzem, ze wypisnego antybiotyku matka nie moze brac bo gryzie sie z innymi lekami - byla juz sytuacja, ze wlasnie po tm konkretnym omal sie nie przekrecila. Po dluzszej chwili antybiotyk zostal zmieniony.

Wrocilysmy do domu, zrobilam obiad - ani ja ani matka nie mialysmy za bardzo ochoty jesc. Bol glowy wrocil - zarowno u mnie jak i u niej. Bylo coraz gorzej - 2 bjawy. Bol glowy i wymioty (pojawily sie i u mnie) Okolo godziny 18 polozylam sie. i juz potem tak lezalam, budac sie tylko po to by porzygac sie do wiaderka i znow "odplynac".

Byl jakis tam przerywnik w nieobecnosci pod postacia pojawienia sie ojca i znow niebyt. W koncu ojciec jakos mnie obudzil mowiac ze zadzwonil o pogotowie. Ciemnosc. Znow pobudka - mialam dla matki jakies rzeczy do spzitala przygotowac - nie bylam w stanie. Gdy sie polozylam byl czwartek, gdy matke zabralo pogotowie - dochodzilo poludnie w sobote. Mnie ojciec zapakowal do samochodu i pojechalismy tez do szpitala. Izba przyjec - ja ledwo zipie, ojciec stwierdzil, ze "cos niewyraznie sie czuje wiec i on sie przebada" Wchodze do gabinetu - lekarz zasypuje mnie pytaniami, costam belkocze, nie jestem w stanie skupic mysli - baba w twarz mi powiedziala,z e sie nacpalam... Jakos po dluzszej chwili udalo sie jakos dogadac - z pomoca ojca bo stwierdzila "ze ze mna to sie nie dogada" (kilkanascie razy pytala mnie czy bylam w piatek w pracy - nie docierala odpowiedz, ze w piatki nei pracuje...)BARDZO nieprzyjemna baba.

Zarowno ja i ojciec dostalismy skierowanie. Co nam bylo? U matki stwierdzili udar, u ojca zawal, a ja bylam zagadka (taa nacpana..)

Po kilku godzinach zaczela do mnie w koncu jakos normalniej rzeczywitosc docierac. Nie pasowalam do calosci, a w takie zbiegi okolicznosci, ze do spzitala trafia rodzina - kazdy z czym innym nie wierze. Zaczela analizowac sytuacje i w koncu jakiejs lekarce odsunelam teorie.

teoria owa okazala sie strzalem w dzisiatke.. lekarze, ratownicy, pielegniarki - nikomu do glowy nie przyszlo co sie dzieje... Dopiero gdy lekarce powiedzialam o swoich podejrzeniach rozpoznala TYPOWE objawy - u calej naszej trojki - tyle, ze w roznych etapach - najgorszy stan moja matka, ja na drugim miejscu, ojciec w najlepszej formie...

Zapalenie oskrzeli, nacpanie sie, udar (zawal u ojca byl - jako skutek) Postawione diagnozy.. ale dopiero pacjentka musiala podsunac lekarzom pomysl, ze gdy trafia cala rodzina do szpitala to moze warto by bylo wziac pod uwage zatrucie tlenkiem wegla...

Służba zdrowia

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 164 (246)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…