Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#10673

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W liceum należałem do amatorskiego koła teatralnego. Łączą się z tym dwie historie, które można podłożyć pod piekielnych klientów, gdyż... zresztą, sami zobaczycie.

1. Luty tego roku. Mieliśmy z kumplami zaśpiewać "Hymn" Kaczmarskiego (z programu "Raj", oczywiście na trzy głosy, bo szefowa nie zniosłaby żadnej niezgodności), więc w drodze powrotnej ze szkoły włączyliśmy odtwarzacz, ja wziąłem jedną słuchawkę, kolega drugą, żeby się porządnie osłuchać (dla trzeciego nie starczyło :p). Zachciało nam się coli, i wstąpiliśmy do sklepu. Stoimy w kolejce, a tu wbiega babcia i krzyczy od progu:
- "Fakt" poproszę!
- Spokojnie, tu jeszcze stoją panowie.
- Dwa pedały mogą zaczekać, a ja się spieszę!
Zawiniły słuchawki, jedna zwisająca z mojego lewego ucha, a druga z prawego - Tomka.

2. Nieco później przedstawialiśmy "Skrzypka na dachu" z oryginalnymi piosenkami, co wymagało większej ilości prób i czasem przez cały dzień paradowałem po szkole w stroju Żyda Tewjego, nie wiedząc kiedy zostanę wezwany. A kiedy już ja i mój kolega odważyliśmy się wyjść w przebraniach na ulicę - dostało nam się po uszach. Ledwie weszliśmy do sklepiku po coś do jedzenia, wypacykowana paniusia w szpilach i z loczkami krzyknęła na widok naszych ubrań i bród (mojej prawdziwej, a kolegi doklejanej):
- Eee! (do sprzedawcy) Pan takie zapijaczone menelstwo też obsługuje?! (tu zatkała nos, chociaż nic nie śmierdziało). W takim razie ja zmieniam sklep!

I sztuka bywa złośliwa.

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 209 (255)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…