Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#10828

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tym razem niepiekielnie o służbie zdrowia. Wprawdzie historia sprzed lat dwudziestu z hakiem, znam ją tylko z opowiadań, ale myślę, że warto ją przytoczyć.
Jako dziecko miałam dysplazję biodra (jeśli ktoś nie wie, co to - odsyłam do Wikipedii).
Rodzice, kiedy się dowiedzieli, przerażeni (pierwsze dziecko, więc przeżywali wszystko poczwórnie), pojechali ze mną do lekarza we Wrocławiu. Lekarz prywatny, polecony przez jakiegoś znajomego pediatrę.
Dojechali, pan doktor mnie przebadał, zalecił założenie szyny Koszli (znów: Wikipedia). Wszystko pięknie, dopóki nie przyszło do płacenia za wizytę. Lekarz wymienił stawkę, okazało się, że to prawie połowa ówczesnej pensji mojego taty. Rodzice oczy jak pięciozłotówki. Wtedy lekarz zapytał, gdzie tato pracuje. Zgodnie z prawdą rodzice powiedzieli, że jest mechanikiem w firmie tej i tej.
Lekarz, trochę zmieszany, obniżył cenę wizyty prawie o połowę.
Jak widać, można być człowiekiem.

Prywatny lekarz

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 131 (177)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…