Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#10838

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Piekielni parafianie.

W pierwszy poniedziałek po uroczystościach komunijnych pomagałem sprzątać kościół, w ramach rekompensaty za opuszczone lekcje gry na organach (z powodu wypadku). Na czas komunii proboszcz kazał poustawiać przed ołtarzem ławki dla dzieci i owe ławki mieli później usunąć ministranci. Jakoś tak się złożyło, że ministranci, mali i chudzi, nie dawali sobie rady z ławkami, więc proboszcz kazał "zawołać Webera" i musiałem wziąć na siebie jeszcze jedno zajęcie. Wynieśliśmy większość ławek, została dosłownie jedna i właśnie o tę ostatnią ławkę stoczyłem wojnę z pewną panią.
Pani: Tę ławkę to zostawcie.
Ja: Dlaczego?
P: Bo ja co niedzielę przychodziłam na osiemnastą i tu siadałam i w ogóle tak blisko ołtarza i dobrze słychać i księdza widać...
Powiedziała to tak barwnym i przekonującym tonem, że byłem gotów zostawić tę ławkę, ale nakaz proboszcza był jasny - ławki mają stać tam, gdzie stały dawniej, w nawach bocznych.
Ja: Proboszcz kazał usunąć stąd ławki. Przykro mi.
P: Zostaw tę ławkę! Tylko tę jedną. Inne są niewygodne.
Ja: Ta będzie teraz stała w nawie bocznej. Zawsze może pani tam usiąść.
P: Ale tam nic nie widać!
Ja: W kościele się modli, a nie patrzy na ołtarz.
P: A ja patrzę i jak nie zostawicie tej ławki, to ja pójdę na skargę!
Ławkę wynieśliśmy tak czy owak, a czy pani poszła na skargę - nie wiem, bo proboszcz nic na ten temat nie mówił.

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 111 (213)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…