Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#11380

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z sieciowego sklepu z ubraniami, w którym pracowałam kilka lat temu. Czas letnich wyprzedaży. Na stole przed wejściem ułożone były t-shirty w promocyjnej cenie. Klienci działali w ten sposób, że przychodziła fala (chmara kobiet oblegała stół jak muchy) potem była chwila spokoju. Korzystając z tych kilku minut jedna albo dwie z zespołu (w takim gorącym okresie zazwyczaj byłyśmy 3 na sklepie) zbierały t-shirty spod stołu i porządkowały te, które na stole pozostały po inwazji.

Akurat w opisywanej sytuacji jedna z koleżanek (dla potrzeba historii niech będzie [O]lą) porządkowała stół. Ja robiłam coś przy kasie. W pewnym momencie do sklepu weszła [K]lientka (ok 30, średnio zadbana. płowe, długie włosy w koński ogonek, jakieś spodnie niby płócienne, jasne i koszula w tym stylu. pani cała w beżach, na nosie okulary). Kobieta była zajęta jedzeniem malin z kartonowego pudełeczka. Zasada jest jedna i powszechnie znana - klienci nie mogą wchodzić na sklep z jedzeniem. Jednak ta pani zdawała się nie widzieć w tym przeszkody. Stanęła nad stołem i połknęła malinę, po czym wsadziła do ust kolejno każdy palec, oblizała i zabrała się za oglądanie t-shirtów. Ola otrząsnęła się z szoku:

[O] Proszę pani, nie wolno wchodzić do sklepu z jedzeniem. Proszę wrócić z zapakowanymi malinami lub bez nich i po tym, jak umyje pani ręce.
[K] Mam czyste ręce.
[O] I ja i koleżanka (wskazanie na mnie) widziałyśmy co Pani zrobiła. Proszę wrócić po tym, jak umyje pani ręce, a teraz nie dotykać ubrań.
[K] Mam czyste ręce. Nie wiem, co ma pani na myśli, ale to mnie obraża! Mam prawo oglądać ubrania a pani nie może mnie wygonić.

Wtedy dołączyłam się do rozmowy, potwierdziłam słowa Oli. Powiedziałam klientce, że nie kupi nic w naszym sklepie jeśli nie zastosuje się do oczywistych zasad i zapraszamy bez jedzenia i po umyciu rąk. Poszła sobie.

Następnego dnia Ola, która była dzień wcześniej w sklepie do samego zamknięcia (ja wyszłam 2 godziny przed) opowiedziała mi, że Malinowa wparowała do sklepu punkt 22 i nie chciała wyjść, mimo, że nic nie kupiła. Kierowniczka (która przyszła po południu do pracy i też była do końca) musiała ją wyprosić ze sklepu. Oczywiście nie obyło się bez awantury.

To nie był koniec. Tydzień później dostałyśmy mail od kierowniczki regionalnej w tej sprawie. Okazało się, że Piekielna nasmarowała na nas skargę do centrali firmy. Że wypraszamy klientów ze sklepu, jesteśmy nieuprzejme, niekompetentne itd. Nie pomogły nasze tłumaczenia, nikt naszej wersji nie przyjął. Otrzymałyśmy pouczenie a Ola nakaz przeproszenia malinowej. W ramach przeprosin klientka miała też dostać za free komplet bielizny (w ofercie była zabawna bielizna dla nastolatek- kolorowa bawełniana. komplet to majteczki i koszulka).

Paniusia nie kazała na siebie długo czekać. Z miną zwycięzcy zjawiła się po kolorowe gatki. Dłuuuugo wybierała. Na sklepie byłam ja i kierowniczka. Ola poszła na zaplecze (miałam ją zawołać gdy Malinowa sobie pójdzie). Gdy klientka w końcu zdecydowała się na jakiś komplet nie omieszkała upomnieć się o przeprosiny od Oli. Kierowniczka powiedziała, że mimo oficjalnego stanowiska firmy ona nie widzi nic złego w zachowaniu Oli, która bezpośrednio jej podlega. Dostała przeprosiny od firmy i ma się tym zadowolić. A ona, jako kierownik sklepu, na pewno nie zmusi pracownika by przepraszał za wykonywanie obowiązków zgodnie z przeszkoleniem. Malinowa zabrała swoje gatki i się zmyła. Na szczęście już nas nie odwiedzała.

sklep z damskimi ciuszkami

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 550 (622)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…