zarchiwizowany
Skomentuj
(7)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ostry dyżur w jednym z Warszawskich szpitali, rok 2008:
Trafiłam tam bo paskudnym upadku na łyżwach. Nie umiałam dobrze jeździć na łyżwach, tym bardziej więc nie umiałam dobrze upadać. Coś w łokciu chrupnęło, bolało strasznie. Ręki ani zgiąć, ani wyprostować nie mogłam. Na OD na szczęście poszłam z kolegą, więc podczas godzin tam spędzonych nie umarłam z nudów. Standardowo: skierowanie na RTG i wracamy z kliszą. W gabinecie młody lekarz [1] ogląda kliszę:
[1] Wie pani, ja to nie wiem, czy ta kość to poszła, o tu w łokciu czy nie...
[Ja] Panie doktorze, ja tym bardziej nie wiem.
[1] Pani poczeka, ja kolegę zawołam. Piotreeeeek!!
Podchodzi drugi młody lekarz [2]
[1] Ty zobacz, tu jest w łokciu złamane, czy nie? Bo mnie się zdaje, że o tu...
[2] Mhhhhmmm... chyba nie, chociaż może...
[1] Ty ja nie wiem, chyba poszła ta kość.
[2] Pani pokaże rękę. Boli? (prostuje moją łapę, ja w krzyk) Eee chyba nie.
I taka gadka przez kilka minut. W końcu wpadli na pomysł:
[1] Ja to myślę, że zrobimy tak: pani założy opaskę, temblak, kupi Ice Mix, zamrażać tym i oszczędzać rękę. I proszę przyjść za tydzień na kontrolę, to obejrzymy rękę i zobaczymy czy to złamanie.
[J] I jak złamanie, to co? Złamią ją panowie jeszcze raz i poskładają?
[2] No jak będzie trzeba, to tak. Zobaczymy.
[J] Aha. Dziękuję. Do widzenia.
Wyszłam i przez dłuuugi czas ten szpital omijałam szerokim łukiem.
Trafiłam tam bo paskudnym upadku na łyżwach. Nie umiałam dobrze jeździć na łyżwach, tym bardziej więc nie umiałam dobrze upadać. Coś w łokciu chrupnęło, bolało strasznie. Ręki ani zgiąć, ani wyprostować nie mogłam. Na OD na szczęście poszłam z kolegą, więc podczas godzin tam spędzonych nie umarłam z nudów. Standardowo: skierowanie na RTG i wracamy z kliszą. W gabinecie młody lekarz [1] ogląda kliszę:
[1] Wie pani, ja to nie wiem, czy ta kość to poszła, o tu w łokciu czy nie...
[Ja] Panie doktorze, ja tym bardziej nie wiem.
[1] Pani poczeka, ja kolegę zawołam. Piotreeeeek!!
Podchodzi drugi młody lekarz [2]
[1] Ty zobacz, tu jest w łokciu złamane, czy nie? Bo mnie się zdaje, że o tu...
[2] Mhhhhmmm... chyba nie, chociaż może...
[1] Ty ja nie wiem, chyba poszła ta kość.
[2] Pani pokaże rękę. Boli? (prostuje moją łapę, ja w krzyk) Eee chyba nie.
I taka gadka przez kilka minut. W końcu wpadli na pomysł:
[1] Ja to myślę, że zrobimy tak: pani założy opaskę, temblak, kupi Ice Mix, zamrażać tym i oszczędzać rękę. I proszę przyjść za tydzień na kontrolę, to obejrzymy rękę i zobaczymy czy to złamanie.
[J] I jak złamanie, to co? Złamią ją panowie jeszcze raz i poskładają?
[2] No jak będzie trzeba, to tak. Zobaczymy.
[J] Aha. Dziękuję. Do widzenia.
Wyszłam i przez dłuuugi czas ten szpital omijałam szerokim łukiem.
jeden ze szpitali Wwa
Ocena:
135
(153)
Komentarze