Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#13531

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia sprzed kilku lat - co bardziej bojaźliwi niech zamkną oczy podczas czytania, bo będzie z drrrrrreszczykiem ;-)

Gdy byłam jeszcze dzieckiem z pieluchą na tyłku zmarła moja babcia, zostawiając mi w spadku swój domek.
Domek jak domek, jednorodzinny z małym ogródkiem, na dole kuchnia, gabinet i salon, u góry sypialnia, łazienka i pokoik dziecięcy. W piwnicy kotłownia, na górze strych.

Jako że moi rodzice mieli własne mieszkanie, a ja z racji małoletniego wieku mieszkałam z nimi, postanowili, że póki co domek wynajmą lokatorom. Za jakieś tam śmieszne pieniądze, byle tylko - ogólnie chodziło o to, żeby ktoś tam mieszkał, palił w piecu, dbał o ogród, niech chałupa nie zarasta pajęczynami.

Przez dłuuugi czas mieszkało tam starsze małżeństwo, ale w końcu z racji wieku zaniemogli na tyle, że dzieci postanowiły zabrać ich do siebie. Domek został pusty, ja się tam wprowadzać nie miałam zamiaru, a że byłam już dorosła, postanowiłam szukać jakichś nowych lokatorów, już na własną rękę.

I tak oto wprowadziła się do domku kobieta w wieku dojrzałym, rozwódka z dorosłymi dziećmi i wnukami, które miały ja tam często odwiedzać. Ona bardzo zadowolona z mieszkania, ja szczęśliwa, że tak gładko poszło, wydawało by się, że wszyscy zadowoleni.

Niestety, ale nie.

Po jakichś 3 - 4 miesiącach lokatorka dzwoni, czy mogłybyśmy spotkać się gdzieś w terenie, bo ona ze mną musi porozmawiać. No mogłybyśmy, co mi szkodzi - ciekawa byłam, czego chce. Może kury hodować, psa sobie kupić, a nie wie czy może, albo żeby jej coś odświeżyć w mieszkaniu - kto wie.

Do rzeczy. Lokatorka, zmarniała i przywiędnięta, grzebiąc łyżeczką w kawie powiedziała mi, że bardzo jej przykro, ale jest zmuszona wymówić mieszkanie. No ale co, czemu? Nie chciała powiedzieć. No jak nie chce mieszkać, to nie, ale nie ma, że tak bo tak - jako właścicielka muszę chyba wiedzieć co się stało?
Po długiej i dość ostrej dyskusji kobieta wyznała w końcu, że boi się tam mieszkać, bo w domu... straszy.

Niezły zonk.

Podobno słyszy jak ktoś chodzi i szura po strychu, przestawia stojące tam pudełka i słoiki, lokatorka znalazła porozrzucane po całym strychu ozdoby choinkowe, albo walnięte w kąt zimowe buty, które ustawiła na półce. Do tego jakieś piski i "diabelskie chichoty", a gdy próbowała wejść i zobaczyć co się dzieje, to wszystko milkło. No i takie tam ogólne zjawiska paranormalne.

Ale jajca... Przyznam, że ćwieka mi zabiła porządnego. Chałupkę pradziadek stawiał własnymi ręcoma i bynajmniej nie na starym cmentarzu - w domu nigdy nie było żadnych morderstw czy samobójstw ani innych tragedii, jedynie mój pradziadek zmarł tam, kulturalnie, spokojnie i we własnym łóżku.
Do tego było to kuuuupę lat temu i jakoś nigdy się nic nie działo - zresztą, nawet jeśli istnieje życie pozagrobowe, to pradziadek ma tam raczej lepsze rzeczy do roboty, niż wracać z zaświatów i łazić nie wiadomo po co po strychu.
Lokatorka była jednak kompletnie przerażona, poobwieszała strych krzyżami, boziami, obrazkami z papieżem i bała się spać w domu.

Trzeba było wyjaśnić sprawę, bo rzeczywiście, gdy poszłam tam się rozejrzeć i zostałam na noc, to coś istotnie harcowało po poddaszu.

Opis polowania na duchy pominę, wyjaśnienie zagadki było jednak tak prozaiczne, że aż śmieszne.
W kącie na strychu stała stara szafa, a za szafą był lufcik, czy ińsza dziura wentylacyjna. Z dziury wypadło to, czym była zapchana, a takiej okazji nie mogły przepuścić jak najbardziej przyziemne kuny domowe, które na ciepłym stryszku urządziły sobie plac zabaw :)

Po przepłoszeniu zwierzaków i zatkaniu dziury wszelkie nadprzyrodzone zjawiska ustały jak ręką odjął - lokatorka jednak tak najadła się strachu (czy wstydu), że mieszkanie mimo wszystko wymówiła.

Później miałam przez nią problemy ze znalezieniem kogoś na jej miejsce, bo rozpuściła plotkę, że dom jest nawiedzony i dlatego tak tanio wynajmuję - przez duchy :P

Na szczęście znalazło się jakieś rozsądne młode małżeństwo, którym duchy niestraszne, za to bardzo miła sercu i portfelowi była cena za wynajem. Mieszkają sobie do tej pory i jedyne co straszy po nocach, to wrzaski ich niedawno narodzonego potomka.

domek po babci

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 815 (935)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…