Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#13712

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jak już zaczął się temat samochodowy, opowiem o piekielnej dla mnie sytuacji na drodze, w której najbardziej piekielny okazał się chyba mój chłopak.

Mieliśmy kiedyś wypadek samochodowy. Prędkości były nieduże, wyprzedzanie w niedozwolonym miejscu, mandat, rozbite auto i tyle. Nic się nikomu nie stało, ale auto skasowane. Może nie jakoś bardzo, ale chłopak stracił serce do tego samochodu. Sprzedał, kupił następne.

Więc jedziemy pierwszy raz, nowo kupionym samochodem, odebranym właśnie od poprzedniego właściciela, przed nami ojciec chłopaka, w swoim samochodzie. Jedziemy autostradą A4 w stronę Katowic. Ojciec chłopaka przyspiesza i przyspiesza i tak się od nas oddala, no to dawaj, gonimy. I z przerażeniem patrzę na prędkościomierz 100...120...130...140...jechaliśmy lewym pasem. Nagle z prawego wbija się na lewy pas samochód, chłopak po hamulcach, jednocześnie na klakson, ja w krzyk, popłakałam się, przed oczami miałam już strzępy jakie z nas i z samochodu zostaną.Uciec nie było gdzie. Uderzylibyśmy albo w samochód albo w barierki. Facet w samochodzie wrócił na prawy pas, nie wjechał przed nas, a ja zdążyłam jedynie pokazać mu gestem co o nim sądzę, gdy go minęliśmy.

Gdy zjechaliśmy z autostrady, zjechaliśmy na pobocze i tak się na chłopaka wydarłam jak jeszcze nigdy w ciągu naszego kilkuletniego związku. Przytulił, przeprosił, sam miał serce w gardle. Ale od tej pory odkąd jedziemy i zaczyna przekraczać stówkę to musi liczyć się z moimi ostrymi protestami. Zaczęłam się bać szybkiej jazdy i chyba już zawsze będę się bała.

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -5 (35)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…