Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#14140

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
A teraz przez państwem przykład (jeden z wielu) utwierdzający mnie w pewności, że nie chcę dzieci.
Słowem wstępu - z narzeczonym na tym polu mamy czasami scysje, bo on chciałby gromadkę, ja najchętniej żadnego. Ale do rzeczy.
Piękne majowe popołudnie, wsiadam do tramwaju numer sześć w kierunku Kowale. Czyli, jak codzień, wracam z uczelni. Kubuś (mój narzeczony) koło mnie sobie siedzi.
Kilka przystanków później wsiada młoda mama. Prowadzi, a raczej targa za sobą obraz moich największych koszmarów: wrzeszczącego około trzylatka.
Z wrzasków dzieciaka wywnioskowałam, że chciał coś dostać, a mamusia tego nie kupiła. Efekt przerósł najśmielsze oczekiwania. Wrzaski, kopanie matki i ludzi siedzących dookoła, plucie, drapanie, więcej wrzasków, uderzenie matki pięścią w twarz... I tak dalej, i tak dalej.
W pewnym momencie nie wytrzymałam i z uśmiechem powiedziałam do Kuby: "Już wiesz, dlaczego nie chcę mieć dzieci?"
Nie zdążył nawet odpowiedzieć, bo mamusia, pomiędzy jednym a drugim otrzymaniem kopa zaczęła na mnie wrzeszczeć, że to jej dziecko, że mam nie komentować, bo to jej sprawa jak je wychowuje (a wychowuje w ogóle? - tak mi się tylko nasunęło), że ona nie będzie synka tresować (mniej więcej przy tym tekście "synek" potraktował swoją śliną szybę w tramwaju)...
Nie wytrzymałam kretynizmu tej sytuacji i na następnym przystanku po prostu wyszłam. Stwierdziłam, że poczekam piętnaście minut na następny, przynajmniej będę miała trochę spokoju.


P.S. Nie mówię, ze wszystkie dzieci są złe, mam nawet pewną historyjkę w zanadrzu pokazującą, że są czasami urocze, ale jak widzę takie sytuacje, odechciewa mi się macierzyństwa.

MPK Wrocław

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 29 (79)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…