Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#14543

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia Fursti44 o handlarzu perfumami przypomniała mi moją przygodę z panem o identycznej profesji.

Kilka lat temu udałam się wraz z narzeczonym do pewnego centrum handlowego w mieście (kiedyś) wojewódzkim. Cel wizyty jest mało istotny, ważne jest to, spieszyło nam się z lekka, bo później mieliśmy jeszcze gdzieś wstąpić. Zaraz przy wejściu próbował zagadać do nas pan Sprzedawca Różnych Cudów [SRC]. Zbyliśmy go krótkim: „Przepraszamy, nie mamy czasu”. Kiedy już wychodziliśmy z tego przybytku, załatwiwszy to, po co przyszliśmy, z daleka widzimy SRC wpatrującego się w nas błagalnym wzrokiem. Szybkie spojrzenie na zegarek i decyzja, że piętnaście minut możemy panu dać.

SRC zagaja do nas, pokazując dwa flakony perfum, - damskie i męskie. Jednymi psika mój nadgarstek, drugimi celuje w nadgarstek narzeczonego i pyta o naszą ocenę zapachów. Nie były one powalające, lekko mdłe, ale gdyby użyć ich w bardzo rozsądnych ilościach, dałoby się przeżyć. Odpowiadamy więc, że są w miarę ok. I to był nasz błąd: SRC zaczął nam opowiadać jakie to szczęście nas spotkało, że mamy okazję nabyć te perfumy na dwa tygodnie przed ich premierą po bardzo promocyjnej cenie. Nie pamiętam dokładnie ile miały one kosztować, ale były drogie (około 200 złotych za 100 mililitrów). Ale, że jesteśmy tysięcznymi klientami (ciekawe ile tych „tysięcznych klientów” było), możemy je nabyć za jedyne sto złotych na sztuce. Nie mieliśmy zbyt wielu żywych pieniędzy przy sobie, więc stwierdziliśmy, że to jednak trochę dużo. SRC błyskawicznie zszedł z ceny na 75 złotych. Uznaliśmy, dobra, może być. Wręczył nam dwa flakoniki i już myśleliśmy, że przejdziemy do płatności, ale nie.

SRC oznajmił nam, że skoro byliśmy tacy mili i znaleźliśmy chwilkę dla niego, to obdarzy perfumami wszystkie kobiety z mojej i mojego narzeczonego najbliższej rodziny. Zupełnie za darmo. Zapytał wiec narzeczonego, ile ma sióstr, a ten - zgodnie z prawdą - odpowiedział, że jedną. SRC wręczył mu więc dwie buteleczki: jedną dla mamy, drugą dla siostry; po czym zapytał mnie o to samo. I to był tym razem jego błąd: odpowiedziałam, że mam cztery siostry, przy czym wcale nie skłamałam.

SRC zrobił się najpierw blady, potem czerwony, potem zabrał nam wszystkie flakoniki i zaczął się mętnie tłumaczyć:
[SRC] Przepraszam państwo bardzo, ale ja tak nie mogę. To byłoby za dużo na jednych klientów. Firma straciłaby zbyt wiele…

Po czym oddalił się od nas w tempie godnym niejednego sprintera.
Tym oto sposobem piekielna matka natura (bo kogóż winić o taką liczbę kobiet w jednej rodzinie?) wyratowała mnie i mojego narzeczonego od kiepskiej jakości perfum.

cuda na kiju

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 145 (191)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…