Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#15042

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia Chrisgon przypomniała mi pewne zdarzenie sprzed kilku lat. Do mojej cioci, która jest niesamowitą damą, zadzwonił znajomy z Anglii, czy mogłaby się przez dwa dni zaopiekować synem jego znajomego. John uciął sobie właśnie wycieczkę po Europie i przez 2,3 dni miał być w Warszawie. Ciocia ochoczo się zgodziła i od razu zatrudniła mnie do pomocy, żebym mogła poobcować z prawdziwym młodym angielskim gentelmanem. Umówiłyśmy się z Johnem w centrum i ciocia z gestem zaprosiła go do bardzo dobrej restauracji. Rozmowa na początku się nie kleiła, ale po kilku przystawkach, daniach głównych, deserach oraz morzu piwa John zaczął się do nas odzywać. Siedzieliśmy tak kilka godzin, John co chwila wołał kelnera i zamawiał jakieś smakołyki plus piwo dla nas wszystkich. Kiedy już byłyśmy lekko padnięte i chciałyśmy iść sytuacja się powtarzała, a mianowicie Jonh z rozczarowaniem mówił - ojej a ja myślałem, że się jeszcze napijemy! Więc piliśmy tak aż do zamknięcia restauracji. Na otarcie łez Johna ciocia powiedziała, że jutro pójdzie ze mną na musical do Romy. Bo tak się akurat złożyło, że miałyśmy na następny dzień kupione bilety i cioteczka chciała mu oddać swój. John przyjął ten gest z angielskim dystansem. Kelner przyniósł rachunek, na widok kórego ciocia mało nie zeszła na atak serca, wyniósł grubo ponad 600 zł, nie pamiętam teraz ile dokładnie, ale na 2001 rok to była ogromna suma. John pozwolił odprowadzić się do hotelu, taki z niego gentelman. Następnego dnia umówiłam się z nim pod Mariottem, a że było trochę czasu do przedstawienia, weszliśmy do środka do kawiarni. Jonh bardzo wnikliwie studiował menu kręcąc głową i mówiąc cały czas, że tu strasznie jest drogo. Jak przyszła kelnerka nawet nie miałam okazji się odezwać co chcę, gdyż John jak na gentelmana przystało wiedział czego pragnę i zamówił dwie wody mineralne..Mina kelnerki bezcenna, moja również..No i w szampańskich nastrojach poszliśmy do Romy. Przez cały musical John zaziewywał się na śmierć, wymownie spoglądał na zegarek i pochrząkiwał. Po wyjściu oświadczył mi, że widział już to przedstawienie w Anglii i było równie nudne i nieudane po czym z nudą w głosie zapytał czy teraz odprowadzę go do hotelu. Mało nie zemdlałam po tym pytaniu, odwróciłam się na pięcie i wściekła poszłam do domu.
Najlepsze jest to, że po kilku dniach zadzwonił do cioci ten znajomy i pytał się co zrobiłyśmy Johnowi, bo poskarżył się ojcu, że pobyt w Warszawie był bardzo nieudany i inaczej sobie wyobrażał wschodnią gościnność..

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 234 (268)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…