Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#15168

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Idiotyzm ludzi jest wielki jednak. Pisałem kiedyś, że świadczę usługi informatyczne, między innymi swojemu księdzu proboszczowi (bynajmniej nie za Bóg zapłać). Telefon rano od niego:
- Mógłbyś wpaść do kancelarii parafialnej? Coś mi tu nie działa.
Uzgodniliśmy godzinę i przylazłem.

Włączam, startuje, ale nie wykrywa jednego dysku, w dodatku tego startowego. Wyłączam, włączam drugi raz, teraz wykrył, ale "stracił natchnienie" w fazie rozruchu. Ki diabeł? Pytam się księdza:
- Coś się z nim nie stało?
- A, przestań, taka pani, co tu sprząta, niechcący zrzuciła go z biurka.
Ja na to może nie chrześcijańskim zwrotem:
- K**wa mać, muszę zajrzeć do środka.
Odkręcam obudowę i patrzę. W tym momencie do kancelarii wchodzą trzy panie i się pytają, czy ksiądz znajdzie dla nich chwilkę czasu. Ksiądz mówi, że kancelaria czynna wtedy, a wtedy. Na co panie, że tu chodzi o pogrzeb.
No, to jest sytuacja nadzwyczajna i ksiądz musi się tym zająć.
To ja do księdza (wiadomo, pogrzeb, strata bliskiego):
- To ja wyjdę na podwórko zapalić, a ksiądz się zajmie sprawą (po co kobietom jeszcze obcy facet przy tym wszystkim?)
Na co jedna z pań, widząc, że grzebię przy komputerze, mówi:
- Pan nam nie przeszkadza, proszę spokojnie robić swoje, a my tu z księdzem załatwimy swoje.
No to robię. A przy okazji wszystko słyszę.
[K]siądz: - Zmarły z naszej parafii? (Dla nieznających szczegółów: istnieje możliwość pochowania nieboszczyka mieszkającego gdzie indziej za życia na terenie danej parafii, bo tu miał rodzinę czy inne, stąd to pytanie).
[P]ani: - Tak, nazywa się X Y.
[K]: - Już wyciągam księgę parafialną, a panie proszę o akt zgonu.
[P]: - Ale my go nie mamy!
[K]: - Bez aktu zgonu lub innej formy prawnej uznania za zmarłego nie mam prawa udzielić pochówku, zarówno w sensie prawa cywilnego, jak i kanonicznego.
[P]: - Bo on jeszcze żyje! (w tym momencie zdębiałem).
[K]: - To po co paniom pochówek i ceremonia pogrzebowa dla kogoś, kto jeszcze żyje?
[P]: - Ale on ma raka!
[K]: - No i co z tego?
[P]: - Lekarz powiedział, że ma 3 miesiące życia, więc chciałybyśmy być przygotowane, co tak księdzu na ostatnią chwilę d*pę zawracać?
Na co ksiądz, im tłumaczy, że te 3 miesiące to diagnoza orientacyjna, że znane są przypadki, iż latami po takiej diagnozie ludzie jeszcze żyli. Nic nie pomagało, ksiądz swoje, babki swoje. Tak to można do skończenia świata i jeszcze dwa dni, jako mawia Owsiak.
[P]: Ale my ten pogrzeb potrzebujemy!
[K]: No, niech będzie. Ale muszę mieć przekonywujący dowód, że dokładnie za 3 miesiące licząc od dzisiaj delikwent umrze.
[P]: Lekarz nam tak powiedział.
[K]: Lekarz, to tylko człowiek, ma prawo się pomylić. Jak mi panie dostarczą zaświadczenie od Pana Boga, że to się stanie, to wtedy wrócimy do tematu. Z Bogiem to ja się spierać nie będę.
[P]: Dostarczymy!
I wyszły, grzecznie, bez żadnych tekstów, pochwalony, z Bogiem i tak dalej.

Swoją drogą, zastanawiam się, jak one ten kwit od Pana Boga zdobędą?

żywy nieboszczyk

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 742 (816)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…