Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#15857

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W sklepie, gdzie zaopatruję się w różne rzeczy można między innymi zakupić doładowania do telefonów komórkowych. Ale firma nakazała sprzedawcom doliczać 50 groszy do sprzedanego doładowania, o czym informował stosowny napis powieszony na ścianie. A i to ekspedientka też informowała osobno. Zresztą to coraz powszechniejsze zjawisko. Co prawda, inny sklep tego nie robi, ale nie mi się doginać kilometr za 50 groszy, skoro ten mam niecałe 200 metrów od domu.
No i sytuacja.

Wchodzę, kupuję doładowanie, ekspedientka, bardzo sympatyczna dziewczyna zresztą, informuje mnie o tym, co doskonale wiem, bo umiem czytać, że to będzie 50 groszy więcej. Ja spokojnie, nie ma sprawy, niech pani wybije tę kartę. W tym momencie włącza się [P]iekielna.
[P] Jak pani może okradać klienta?
[J]a. Ona nie okrada, wykonuje polecenie szefostwa, co ona ma zrobić?
[P] To niedopuszczalne, ta jakaś k*rwa sobie dorabia do pensji okradając klientów.
Zaznaczam, że na paragonie te 50 groszy jest wykazane, żadna ściema.
[J] O ile wiem, to ta pani k*rwą nie jest (dziewczyna ma już łzy w oczach, tak na oko 25 lat, a mnie piąty krzyżyk leci) i dlaczego pani ją wyzywa?
[P] Ale można pójść do sklepu X i dostać to samo bez tej dopłaty!
[J] Proszę panią, nie chce mi się iść kilometr za 50 groszy. Wiem o tej dopłacie i z całym szacunkiem, to może ja będę decydował, na co wydaję swoje własne pieniądze. Wedle kalkulacji lepiej tu dołożyć pół złotówy, jak zasuwać jeszcze kilometr, czyli razem dwa, bo będę musiał wrócić.
[P] Ale widziałam nie raz, jak temu żulowi pan dokładał się do piwa (zgadza się, ale robi to w granicach normalności, raz na kilka dni poprosi o o 2-3 złote na piwo czy nalewkę, ale np. węgiel też mi zrzuci. taki układ).
[J] Za przeproszeniem, moje pieniądze, to ja będę decydował, co z nimi robię. Nie pani. (W tym momencie porozumiewawczo mrugnąłem do ekspedientki, połapała się). I mówię, że tu jest dla pani 100 złotych za przyjemną obsługę, na waciki czy coś.
Trzeba było widzieć, jakiego szału Piekielna dostała. Co tam za teksty leciały, to może nie cytować. Ale reszta kolejki już dostała szału. I zespół-wespół (zob. Kabaret Starszych Panów) wywaliła ją ze sklepu. Ja też wyszedłem, wróciłem po kwadransie, oczywiście te stówę dostałem z powrotem (nie całą, kazałem jej sobie wybrać bombonierkę, za co zapłaciłem).
Ale jaka satysfakcja. Teraz, jak ja wchodzę do sklepu, to ona wychodzi.

ludzie liczący cudze pieniądze

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 792 (886)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…