Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#15918

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Po spotkaniu z koleżanką, dostałam pozwolenie na opisanie jej historii :)

Jakieś pięć lat temu byłam u niej, we Wrocławiu. Typowy babskie sprawy: kino, zakupy, plotki.
Wieczorem, kiedy czekałyśmy na mój pociąg na Dworcu Głównym, podszedł do nas chłopak, na oko mniej więcej w wieku Ady (czyli wtedy ok. 20 lat). Dość dobrze ubrany, całkiem przystojny.
Zapytał, czy nie dorzuciłybyśmy mu się do biletu, bo musi pilnie pojechać do siostry, a jest całkowicie bez pieniędzy.
Ja podeszłam do sprawy sceptycznie, ale Ada, serce ze złota, stwierdziła, że nie da mu pieniędzy, ale może mu bilet kupić. Chłopak się zmieszał, że za drogo, że nie chce naciągać.
Jednak po chwili namawiania się zgodził, więc w trójkę poszliśmy do kas. Ada kupiła mu bilet, faktycznie, chłopak jechał do Gdańska, więc to nie była kwestia 5 zł, ale dziewczyna nie narzekała. Chłopak wziął od niej numer telefonu "żeby móc się odwdzięczyć". I rozeszliśmy się, każde w swoją stronę.
Minął tydzień, zdążyłam zapomnieć o sprawie, kiedy Ada do mnie zadzwoniła. Jeszcze dobrze nie odebrałam telefonu, a już miałam zdaną całą relację.
Bo Marcin (czyli ten chłopak) wrócił od siostry, zadzwonił do niej, umówił się z nią, przyniósł jej kwiatka w podziękowaniu, zabrał na kawę, w ogóle, w ogóle. A jaki on miły, jaki szarmancki, jaki przystojny, jaki och, ach.
Zaczęli się spotykać.
Historia kończy się całkiem nieźle. Są drugi rok po ślubie, a za trzy miesiące "dorobią się" córeczki.

Morał taki, że udzie nie są wyłącznie naciągaczami i oszustami, a czasami warto jest pomóc komuś zupełnie bezinteresownie.

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 326 (376)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…