zarchiwizowany
Skomentuj
(13)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Jako że studiowałem na elitarnym kierunku i pracuję na stanowisku asystenta wójta, niektórzy ludzie myślą, iż nie potrafię się dobrze bawić. Fakt, że w godzinach pracy paraduję w eleganckim garniturku musi świadczyć o ewidentnie nudnej osobowości. Kilka dni temu koleżanka zaproponowała mi wyjście do klubu z nią i jej mężem i byłbym się pewnie zgodził, gdybym nie miał już zaplanowanego wieczoru.
- No tak - rzekła w odpowiedzi na odmowę. - Ktoś taki jak ty nie będzie szalał w podrzędnym klubie. Szkoda.
- Nie w tym rzecz. - I wyjaśniłem, że zamierzam rozpalić rodzinne ognisko, pogadać i pośpiewać. Na rodzinnych imprezach śpiewamy głównie piosenki ukraińskie. Nie, żebyśmy po polsku nie umieli, ale zamiłowanie do kozackich rytmów i korzenie mojej mamy swoje robią.
- To pan prawnik lubi takie wsiowe potańcówki? - zapytała zdumiona koleżanka.
Bądź człowieku mądry...
*
Inny przypadek, równie absurdalny. Wpadłem do sklepu spożywczego po kilka piw. Nie muszę chyba tłumaczyć, dlaczego nie wystroiłem się specjalnie na tę okazję i poszedłem na zakupy w starym t-shircie z Garfieldem i spodniach dresowych. Pech chciał, że akurat spotkałem starą znajomą z uczelni. Swego czasu bardzo jej pomogłem w wyborze życiowej drogi i teraz za każdym razem, gdy mnie widzi, podchodzi aby porozmawiać.
- Witam pana doktora! Jak się panu żyje?
- Doktor? - zdziwiła się ekspedientka. - A nie wygląda.
Może jednak powinienem założyć krawat i błyszczące lakierki?
- No tak - rzekła w odpowiedzi na odmowę. - Ktoś taki jak ty nie będzie szalał w podrzędnym klubie. Szkoda.
- Nie w tym rzecz. - I wyjaśniłem, że zamierzam rozpalić rodzinne ognisko, pogadać i pośpiewać. Na rodzinnych imprezach śpiewamy głównie piosenki ukraińskie. Nie, żebyśmy po polsku nie umieli, ale zamiłowanie do kozackich rytmów i korzenie mojej mamy swoje robią.
- To pan prawnik lubi takie wsiowe potańcówki? - zapytała zdumiona koleżanka.
Bądź człowieku mądry...
*
Inny przypadek, równie absurdalny. Wpadłem do sklepu spożywczego po kilka piw. Nie muszę chyba tłumaczyć, dlaczego nie wystroiłem się specjalnie na tę okazję i poszedłem na zakupy w starym t-shircie z Garfieldem i spodniach dresowych. Pech chciał, że akurat spotkałem starą znajomą z uczelni. Swego czasu bardzo jej pomogłem w wyborze życiowej drogi i teraz za każdym razem, gdy mnie widzi, podchodzi aby porozmawiać.
- Witam pana doktora! Jak się panu żyje?
- Doktor? - zdziwiła się ekspedientka. - A nie wygląda.
Może jednak powinienem założyć krawat i błyszczące lakierki?
Ocena:
122
(272)
Komentarze