Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#16047

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Parę lat temu mój kolega został napadnięty. Rabusie pobili go do krwi, zabrali komórkę i kilkaset złotych, więc chłopak postanowił kupić sobie pistolet gazowy. A tak, na przyszłość. Sam dostałem podobny w ramach żartobliwego prezentu urodzinowego, praktycznie nie używam, ale nawet taki żółtodziób jak ja wie, że broni nie należy trzymać na widoku. Ani wrzucać luzem do plecaka, jak to zrobił ów kolega. Poszedł facet do sklepu po alkohol. A kolega nie lubi mieć pełnych kieszeni, toteż i portfel z pieniędzmi i dokumentami również wrzuca do plecaka. Oczywiście nie mógł go znaleźć (miałem przyjemność szukać słuchawek w jego torbie - igła w stogu siana) i wreszcie wytrząsnął całą zawartość plecaka na ladę. Włącznie z pistoletem.
- Boże! Morderca! - zawyła ekspedientka. - Wszystkich pozabija!
- Ale proszę pani, to broń gazowa. Tym nikogo nie zabiję. Chyba...
- Morderca! Policja! Przyszedł mnie zamordować!!
- Ale...
- Panie, ja mam męża i małe dziecko! Litości! Policja!
Oczywiście zjawiła się ochrona, bo histeryczka uspokoić się nie chciała. Nie wiem, co się stało ze sprzedawczynią, mam nadzieję, że na zawał nie zeszła. Za to kumpel musiał się ostro tłumaczyć.

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 153 (199)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…