Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#16859

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Opowieści o piekielnych pracodawcach przypominają mi własną historię. Działo to się za granicami pięknej Polski, mianowicie w Szkocji.
Pojechałem tam zarobić pieniądze mówiąc w prost: na samochód.

Pracowałem w barze, w samym centrum Glasgow. Na ruch nie narzekałem, chociaż często w ciągu dnia umierałem z nudów.
Praca sama w sobie nie byłaby taka zła, gdyby nie szef!
Piekielny to mało powiedziane... Szatan.

Sprawa wyglądała następująco. Szef wpadał przed końcem tygodnia do Szkocji. Słowo wpadał nie jest żadnym przejęzyczeniem, bowiem Jego pobyt w Glasgow trwał nie więcej jak 9 godzin. Na co dzień mieszkał w Walii, zatem przylatywał samolotem. Meldował się w barze zawsze w dniu wypłaty.
Najczęściej pod wieczór, kiedy rozkręcał się ruch. Jego ulubionym zajęciem było publiczne poniżanie kelnerek czy barmanek. Było to wyjątkowo wyrachowane, tak aby klienci wszystko widzieli.

Najgorsze było to, że nikt w zasadzie nie mógł Mu nic powiedzieć, bo wiązało się to z brakiem wypłaty i tym samym zwolnieniem z pracy.

No i było jeszcze coś, bardzo istotnego. Szef bardzo lubił sobie wypić. W zasadzie tankował jak nie jeden Rusek. Pił do lustra, bo raczej nie miał znajomych. Zazwyczaj do barmanów zamykających bar, należało odtransportowanie Bossa na lotnisko.

Któregoś dnia Szef przyleciał wcześniej niż zwykle. Zdążył wszystkich skarcić za bałagan na sali, którego de facto nie było.
Po wypłaceniu należnych nam pieniędzy, zaczął maraton alkoholowy. Siedział i pił, pił ile wlezie. Często kończyło to się szybkim ′′zjazdem do boksu′′.
Tego dnia było podobnie.
Kiedy zamknęliśmy bar, zamówiliśmy taksówkę. Szef kazał nam płacić za taksówkę Jego pieniędzmi, zatem poprosiliśmy owego taksówkarza, żeby nabił sobie na liczniku o wiele za dużo pieniędzy, jeżdżąc w okół lotniska.

Jak się okazało, była to dobra szkoła dla naszego Szefa, bo tym samym zakończył nocne popijawy w barze. Jak się okazało nie zdążył też na samolot, więc trzeźwieć przyszło Mu na lotnisku.

Restauracja

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 203 (241)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…