Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#18429

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jak wiadomo, Bóg jest nieograniczenie miłosierny, za to niektórzy ludzie niemiłosiernie ograniczeni. Historia z wczoraj.
Z zasady jestem nocnym Markiem. Raczej wolę pospać nawet i do 11 rano, a położyć się spać np. o 2-3 w nocy. Świadczę m. in. usługi informatyczne. Różne, programy, czasem zajmę się sprzętem (choć tu nie jestem specjalistą, no, ale po latach coś się w te klocki kojarzy).
Wczoraj myślę sobie, a wyspać się trzeba, o 22 idę do wyra. To, że w swojej kanciapie jestem, to widać na pół mieściny. Robię "dwa w jednym", jako opisuje pewien slogan reklamowy. Za jednym zamachem robię swoje i pilnuję pieca c.o.
Jest godzina 21:30 i ktoś do mojej kanciapy puka. No to mówię: proszę.
Wchodzi jakaś babka z synem, tak na oko 12 lat.
Babka do mnie, bym podszedł, bo komputer zdechł, a na jutro, to znaczy na dziś ma napisać wypracowanie do szkoły i żebym go jakoś podniósł na nogi. Ostrzegłem, że ponieważ nie wiem, co było przyczyną awarii nie gwarantuję, że się wyrobię. Czasami "na oko" potężna awaria jest do naprawienia w kilka minut, a czasami pozornie byle coś wymaga kilku dni. Reguły nie ma. Ostrzegłem, że nie gwarantuję, że się dziś (znaczy wczoraj) wyrobię, ale sprawdzę, co mogę. Wziąłem swój zestaw ratunkowy, komplecik narzędzi, jakby co trzeba było rozkręcić i idziemy. Babkę i chłopaczka znam z widzenia.
Doszliśmy, daleko nie było. Ojcem chłopaczka jest taki facet, znam go, normalnie do rany przyłóż, ale jak się wścieknie to bezpieczniej przejść na drugą stronę ulicy. Idziemy, doszliśmy, daleko nie było.
Procedura normalna, włączamy. Kicha. Restart i teraz BIOS - kicha. Nic nie widzi. Nie ma rady, rozkręcam. Jak rozkręciłem, to mało mnie szlag na miejscu nie trafił. Wszystkie, ale to dosłownie wszystkie, kable powyjmowane z gniazd. Zdarza się, że się jakoś jakiś obluzuje, ale wszystkie naraz?
Pokazuję jego ojcu, co jest na płycie i mówię: jakiś mógł się poluzować od drgań czy czegoś jeszcze, ale nie wszystkie naraz łącznie z zasilającym, który ma specjalne zatrzaski, by się poluzować sam z siebie nie mógł. Pada pytanie: a gdzie tego kompa Pan kupił? No, u nas, u Marka, w jego sklepie. No to jestem mądry. Marek nie robi fuszerek, nie wydałby komputera, póki by nie sprawdził, że wszystko jest włożone tam, gdzie należy. On nie odstawia fuszerek. A już na pewno nie w takim miejscu. Mówię, że zaraz powkładam, co gdzie ma być. A tym czasem facio robi się coraz bardziej czerwony na twarzy, zaś synek za to coraz bardziej blady.
Powkładałem, co gdzie miało być, diagnostyka i ruszyło. W tzw. międzyczasie kolor twarzy ojca zmienił barwę z czerwonej na fioletową. Sprawdzamy. No i się podniosło wszystko. Facet grzecznie się pyta, że ile zapłacić. No tyle, a tyle.
Nagle do mnie: proszę wykasować mu wszystkie gry z komputera. Do syna: natychmiast dajesz płyty instalacyjne. Do mnie: niech je pan gdzieś u siebie położy, jeść nie wołają i nie wyda ich nikomu, aż ja do pana nie przyjdę po nie. Do syna: co, myślisz, gnoju, że najmądrzejszy na świecie jesteś? I do mnie: proszę odczepić napędy CD i DVD, łącza USB, by po prostu nie mógł wejść i sobie wgrać. Ja na to, że to jest do zrobienia, ale może sam je z powrotem przyłączyć. Jego tata roześmiał się, polał po kieliszku koniaku i mówi. Zapięczętuję ten komputer pieczęcią firmy, moją własną. Jak spróbuje go rozkręcić, to złamie pieczęć i będę wiedział. A za miesiąc się spotkamy i odkręci Pan sprawę.

sąsiad

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 298 (354)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…