Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#18644

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nawiązując do opowieści kasiak91 o autobusach...

Dwa lub trzy lata temu, ostatni weekend przed Świętami Bożego Narodzenia. Wyjazd: dworzec PKS we Wrocławiu, kierunek Radom, Tomaszów Lubelski. Przedostatni kurs o 21.45 bodajże - podjeżdza autobus, ogromny tłum próbuje się dostać. Niestety nie dałem rady, ja i sporo innych ludzi zostaliśmy na dworcu.
Na szczęście ostatni kurs miał być godzinę później, więc czekamy. Tym razem podjeżdzają dwa autobusy (uff), ale bardzo szybko zapełnione, więc miałem okazję doświadczyć jazdy 4 godzin w środku nocy. Stojąc. To był pierwszy i ostatni raz, gdy udało mi się zasnąć na stojąco :)

A gdzie piekielność?
1. Ostatni będą pierwszymi - powiadają... pierwsze 50 osób, które weszło do autokaru - siedzi na miejscach, kolejne 20 stoi pomiędzy siedzeniami z bagażami pomiędzy nogami, i na końcu facet (ok 30 lat) rozkłada sobie specjalny fotel dla przewodników i całą drogę jedzie wygodnie i z uśmiechem komentuje widoki, jaka droga, i narzeka czemu PKS tak mało autobusów wysyła, że ludzie stać muszą (wciąż siedząc). Zabić takiego(bardziej z zazdrości chyba) to mało...
2. Na którymś z przystanków "światłość nastała" - tuż przede mną zwolniło się miejsce. Ale pomyślałem "młody jestem, postoję, starsze osoby bardziej potrzebują". Zanim wykonałem jakikolwiek ruch - już z głebi autobusu rozpychając się łokciami leci jakaś babcina nie zważając na torby pod jej nogami i depcząc wszystko i wszystkich. Dostałem tylko z łokcia w brzuch i zostałem podeptany. Babcia podsiadła Panią, która jeszcze z rzędu nie zdąrzyła wyjść.
Ból na szczęście szybko minął, choć gdybym spróbował usiąść na tym miejscu - pewnie obudziłbym się na ostatnim przystanku z guzem na głowie.

PKS

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 80 (138)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…