Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#19391

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia sprzed kilku lat, dotycząca polskiego szpitala, a mogąca zakończyć się, delikatnie mówiąc, nieciekawie. Kwintesencja na końcu.

Jako młoda dziewuszka (kilkunastoletnia, ale wówczas już pełnoletnia;)), cierpiałam na niesamowite bóle brzucha podczas "tych" dni. Zazwyczaj pomagała podwójna dawka silnych leków przeciwbólowych, jednak bardzo często sytuacja była na tyle poważna, że z bólu drętwiały mi ręce i nogi i dochodziły wymioty. To zarys sytuacji.

Podczas jednego z takich "ataków" było już na tyle groźnie, że Rodzinka w trybie pilnym zawiozła mnie na pogotowie. Po szczęśliwym zarejestrowaniu wylądowałam w poczekalni i tu się zaczyna cyrk. Zwijając się z bólu czekałam 40 MINUT aż łaskawa pani doktor raczy przyjść na izbę przyjęć.
Doczekawszy tego zbawiennego momentu, wbijam gazem do gabinetu i nakreślam sytuację, gorąco prosząc o zastrzyk przeciwbólowy i przeciwwymiotny, bo wszystkie tabletki po prostu "zrzucam" i robi się błędne koło. Tutaj usłyszałam prawie krzykiem, że "histeryzuję, bo każda kobieta przecież ma okres!". Nic to. Błagam o ratunek, lekarka daje jakąś receptę, każe czekać na pielęgniarę ze strzykawą. Czekam.

Wchodzi po 15 minutach do gabinetu wielka pielęgniara z jeszcze większą strzykawą i każe mi wypiąć tyłek. Z niemałym strachem, ale poddaję się rozkazowi. Wbija mi igłę i zaczyna dozować, a mnie nagle jakby ogień po całej lewej stronie ciała smagał!

Okazało się, że pielęgniara robi mi zastrzyk z NIEROZCIEŃCZONEGO ketonalu! (kto miał taki, rozumie). Rozdarłam się, że jestem uczulona na nierozcieńczony, a ta, że SIĘ NIE ZNAM (tiaaaa, po dwóch operacjach, po których kilka razy dziennie dostawałam ketonal...). Gehenna się skończyła, teraz zastrzyk przeciwwymiotny. OK. Gładko. Wychodzę do domu.

I tu historia mogłaby się skoczyć, gdyby nie fakt, że 2 metry po przekroczeniu progu szpitala zaczęły... drętwieć mi usta, nogi i ręce. Po 5 minutach (gdy już akurat byłam pod domem) urwał mi się film. Obudziłam się po 17 GODZINACH snu!!! Okazało się (po rozszyfrowaniu przez Mamę wypisu), że owy "przeciwwymiotny" specyfik to ŚRODEK NASENNY, o którego podaniu NIE ZOSTAŁAM POINFORMOWANA.

Nie wiem co by było, gdybym przyjechała wtedy jako kierowca...

szpital na Mazowszu w pewnym mieście powiatowym...

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 517 (575)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…