Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#19442

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Uwielbiam jeździć na nartach. Razem ze mną do jednej klasy chodził podobny maniak białego szaleństwa. Historia działa się, gdy byliśmy bodajże w trzeciej klasie liceum. Była końcówka pierwszego semestru, okres już po klasyfikacji, a jeszcze przed feriami.
Przez dwa dni padał non-stop śnieg. W środę wieczorem sprawdziliśmy pogodę - następnego dnia miało być piękne słońce. Szybka decyzja, jeśli prognozy się sprawdzą, to rano jedziemy w góry.

Na szczęście meteorolodzy dopisali, więc rano zapakowaliśmy sprzęt do auta i zerwaliśmy się z lekcji. Pojechaliśmy do Korbielowa. Na Pilsku samochody zostawiało się wówczas parkując prostopadle na miejscach wzdłuż ulicy. Po dwóch dniach śnieżycy przejezdna była tylko droga, a na miejscach parkingowych leżał metr śniegu. Gdy dojechaliśmy na miejsce, odkopane było zaledwie paręnaście miejsc i wszystkie były już zajęte.

Byliśmy przygotowani na taką sytuację, wyciągnęliśmy łopaty z bagażnika i po 40 minutach udało nam się wykopać miejsce, w którym można było zostawić nasz wehikuł. Całej akcji kopania przyglądał się młody chłopak siedzący niedaleko koło jakiejś budki z gastronomią. Gdy skończyliśmy i zaczęliśmy się szykować na stok, chłopak wstał, podszedł do nas i z uśmiechem na ustach zagadał:
- Witam chłopaki.
- Dzień dobry...
- Pięć złotych za parking się należy.
Zamarliśmy...
- Słucham?!
- No pięć złotych parking płatny.

Na szczęście kolega jest dużym mężczyzną, łopatę miał pod ręką i udało mu się przekonać zaradnego, góralskiego przedsiębiorcę, że tym razem powinien zrezygnować z opłaty, a następnym razem odkopać klientom miejsce własnoręcznie, albo uprzedzić o chęci poboru opłaty zanim klient osobiście przerzuci kilka ton śniegu...

Góry

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 676 (700)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…