zarchiwizowany
Skomentuj
(3)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Pracowałem jako kanar w Hetmańskim Grodzie. Oto jedna z historii...
Wydarzyło się to w zimie. Poza miastem zawieja i zamieć, pługi nie nadążały z odśnieżaniem dróg. Akurat przeprowadzałem kontrolę biletów w jednym z autobusów jadących poza miasto. Trafiło się trzech gapowiczów, którzy dostali po mandaciku. W czasie wypisywania nasłuchałem się z koleżanką jacy to my źli jesteśmy a wszyscy dobrzy. Akurat tak się złożyło, że autobus zsunął się w zaspę, zaś do najbliższej miejscowości pozostało (końcowego przystanku) pozostało 2 kilometry przez szczere pole. Kierowca autobusu po nieudanych próbach wyjechania z zaspy poprosił pasażerów o pomoc w wypchnięciu autobusu z zaspy. [Daliby radę jak najbardziej] a tu ZERO REAKCJI [a wcześniej byli tacy dobrzy...]
A tu zawiewa i zamiata...
Niektórzy z pasażerów poubierani lekko ponieważ nic nie zapowiadało aż takiej paskudnej pogody. Dziewczyny w szpilkach. Ponownie zwróciłem się o pomoc w wypchnięciu autobusu; zero reakcji. Więc postanowiłem wykorzystać tę ich DOBROĆ LUDZKĄ. Powiedziałem, po trzeciej prośbie o pomoc, taki tekst:
A gdzie miłość bliźniego...???
I wyobraźcie sobie reakcję ludzi. Wszyscy pasażerowie opuścili autobus i lekko ubrani, w szpileczkach, poszli 2 kilometry do swojej miejscowości szczerym polem poprzez zawieję i zamieć... A kierowca zapowiedział, że w dniu dzisiejszym do tejże miejscowości nie będzie dojeżdżał w takich warunkach i słowa dotrzymał. A ja z koleżanką i kierowcą spędziłem 2 godziny na rozmowie czekając w autobusie na pomoc z komunikacji miejskiej.
Wydarzyło się to w zimie. Poza miastem zawieja i zamieć, pługi nie nadążały z odśnieżaniem dróg. Akurat przeprowadzałem kontrolę biletów w jednym z autobusów jadących poza miasto. Trafiło się trzech gapowiczów, którzy dostali po mandaciku. W czasie wypisywania nasłuchałem się z koleżanką jacy to my źli jesteśmy a wszyscy dobrzy. Akurat tak się złożyło, że autobus zsunął się w zaspę, zaś do najbliższej miejscowości pozostało (końcowego przystanku) pozostało 2 kilometry przez szczere pole. Kierowca autobusu po nieudanych próbach wyjechania z zaspy poprosił pasażerów o pomoc w wypchnięciu autobusu z zaspy. [Daliby radę jak najbardziej] a tu ZERO REAKCJI [a wcześniej byli tacy dobrzy...]
A tu zawiewa i zamiata...
Niektórzy z pasażerów poubierani lekko ponieważ nic nie zapowiadało aż takiej paskudnej pogody. Dziewczyny w szpilkach. Ponownie zwróciłem się o pomoc w wypchnięciu autobusu; zero reakcji. Więc postanowiłem wykorzystać tę ich DOBROĆ LUDZKĄ. Powiedziałem, po trzeciej prośbie o pomoc, taki tekst:
A gdzie miłość bliźniego...???
I wyobraźcie sobie reakcję ludzi. Wszyscy pasażerowie opuścili autobus i lekko ubrani, w szpileczkach, poszli 2 kilometry do swojej miejscowości szczerym polem poprzez zawieję i zamieć... A kierowca zapowiedział, że w dniu dzisiejszym do tejże miejscowości nie będzie dojeżdżał w takich warunkach i słowa dotrzymał. A ja z koleżanką i kierowcą spędziłem 2 godziny na rozmowie czekając w autobusie na pomoc z komunikacji miejskiej.
komunikacja_miejska w Zamościu
Ocena:
96
(160)
Komentarze