Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#19531

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem przedstawicielem handlowym, któremu nie było dane posiadać służbowego samochodu (szefowie to sknerzy stwierdzili, że na takie niepotrzebne wydatki nie ma kasy). Firma mała, do 10 osób). Sami mają auta służbowe, które służą również do rozwożenia towaru do kontrahentów przez dwóch kierowców.

Dwa tygodnie temu, szefostwo oznajmiło, że wysyłają mnie na szkolenie do jakieś nieznanej miejscowości oddalonej 150 km od firmy. Mam być tam na 10 rano. Dogodnych połączeń pkp brak, musiałabym wstać o 4 rano, dojechać do większego miasta niedaleko tej wioski (na 7 rano bym była) i potem radzić sobie na własną rękę, żeby dojechać do miejsca docelowego (pks, taxi?). Plan szkolenia - wykłady do 19.. Mówię szefowi, że to odpada, bo zasnę o 14 więc bezsensu takie rozwiązanie. Auta swojego nie mam. Pytam się, czy może mnie jeden z dwóch kierowców podwieźć. Oczywiście wykluczone. Na nic moje słowa, że nie mam dojazdu. Na co mój szef, całkowicie poważnie odpowiedział:
- A nie może cię twój chłopak zawieźć? Szczęka w dół...

Dostaję 1300 z kawałkiem wypłaty, premii od sprzedaży nie dostaję, bo celowo ustawiono wysoki próg, aby go nie móc przekroczyć. Idąc do klienta nie mam katalogów, bo te ′tomy′ są po prostu za ciężkie do dźwigania, a mając umówione więcej niż jedno spotkanie dziennie, musiałabym chodzić z taczką. Nie mam auta i jeszcze mam fatygować chłopaka, żeby wziął sobie wolne, żeby mógł mnie na szkolenie zawieźć..

A człowiek chciał tylko dorobić do czasu ukończenia studiów, żeby móc oficjalnie zostać bezrobotnym magistrem.. Coś czuję, że zostanę bezrobotną studentką, bo na szkolenie nie wybieram się.

3miasto

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 448 (498)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…