Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#20741

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Po pierwsze, chciałabym się przywitać gdyż jestem nowa na Piekielnych, Od dłuższego czasu czytałam historie na tej stronie i ostatnio jakoś tak stwierdziłam, że i ja mogę sobie ponarzekać na różne rzeczy. Tak więc, zapraszam serdecznie do czytania :)Opiszę 2 sytuacje.

Na początek, słowem wstępu, powiem, że od września tego roku zaczęłam chodzić do liceum i właśnie wtedy zaczęło być lekko piekielnie.

Sytuacja 1:
W lato szał składania podań, płacenia wpisowego, wiadomo. Idę pewnego dnia do mojej nowej, wymarzonej szkoły właśnie po to, żeby zapłacić i wszystko potwierdzić. Na korytarzach rozglądam się na boki, żeby się z nią trochę "zapoznać" i co moje oczy widzą?! Profil klasy nagle zmienił się w magiczny sposób. Już wtedy powinnam stamtąd wiać. Dzwonię do mamy, że coś tu nie gra, bo jeszcze jakieś 2 tygodnie temu, czyli przed moim wakacyjnym wyjazdem nazwa profilu była taka jak na podaniu. Mama przyjechała, poszłyśmy do dyrektora
[D]: Jak mi miło, że taka miła pani wybrała naszą szkołę. Ten profil zostanie zorganizowany tak, że będzie można sobie wybrać, na jaki przedmiot chce się mieć rozszerzenie, wie pani, dużo osób chciało rozszerzoną geografię i nie mieliśmy jak ich ulokować, pani się nie martwi, nie damy pani krzywdy zrobić.
I z miłym uśmiechem wyprowadził nas z gabinetu. Stwierdziłyśmy naiwnie, że dyrektor jako miły starszy pan jest osobą godną zaufania. Mija jakiś czas. Okazuje się, że nie będzie drugiego przedmiotu jaki miał być rozszerzony. Wyglądało to tak, że z pierwotnych ostał się tylko jeden a dodano nam dwa przez nas nie chciane. Skutek? Jakieś 2/3 klasy jest zagrożone z geografii... No a przecież zdaniem dyrektora u mnie w klasie są osoby, które się nie zakwalifikowały do geograficznej...
Moja mama próbowała coś z tym zrobić, chociaż mi nie grozi jedynka, a nawet trójka, ale co może zdziałać jedna osoba kiedy reszta rodziców nie chce się wychylać?

Sytuacja 2:

Do szkoły przyszło pismo, że zostaliśmy wytypowani do jakiegoś Hiper-Ważnego-Programu-Unijnego badającego zdolności młodzieży. Jak to w takim przypadku bywa dostaliśmy od wychowawcy zgody do podpisania przez rodzica. Moja mama nie wyraziła zgody - stwierdziła, że takie programy są bez sensu, bo i tak lepiej nie będzie w szkolnictwie, a wręcz może być gorzej. Oprócz mojej mamy, zgody nie wyraziła jeszcze mama jednej koleżanki.
W dniu egzaminu zostaliśmy zaprowadzeni wszyscy do jednej sali i usadzeni w ławkach. Już mi się to nie podobało. Jakaś kobieta zaczęła rozdawać kartki z egzaminem. Zwróciłam jej uwagę, że ja nie powinnam tego pisać z powodu braku zgody ze strony rodzica. Kobieta wytrzeszczyła oczy. Kobieta zaczęła sapać nerwowo. Kobieta zaczęła pufać. Ostatecznie przemówiła, a w zasadzie zaczęła wrzeszczeć.
[K]: Ale jakim prawem twoja mama nie wyraziła zgody?!
[J]: Taka była jej decyzja. Miała prawo odmówić, po to na kartce był ukośnik.
[K]: Ale jak to?! Co ty sobie wyobrażasz?! Siadasz i piszesz to czy nie?!
[J]: Nie, proszę pani i koleżanka też nie pisze, proszę sobie poszukać wśród tych kartek i na pewno pani znajdzie, że zgody, ze strony naszych mam, nie było.
Kobieta sapie, szuka...Szuka...Szuka... W końcu, ma!
[K]: Faktycznie, twoja mama się nie zgodziła. Będziesz to pisać w końcu czy nie?!
[J]: Nie.
[K]: Ale musisz to napisać, dla dobra badań.
[J]: My z koleżanką N I E P I S Z E M Y. (pisownia celowa)
Nawet kiedy zamknęłam za sobą drzwi do sali, słyszałam jej wrzask, że jak tak można i że mama sobie chyba kpi.

LO w pewnym małym mieście

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 148 (224)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…