Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#21691

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tym razem troszkę o piekielnej prababci. Babcia nie jest aż takim dinozaurem na jakiego się kreuje. Kiedy przestaje udawać jest żwawą 84-latką. Nie to, że nie mam szacunku do starszych, ale to tak jak z wciąganiem brzucha kiedy się jest grubym: czasem się człowiek zapomina i już nie wciąga. Tyle tytułem wstępu. Postaram się opisać wszystko dosyć dokładnie i przepraszam, że będzie długo :)

1. Prababcia ma dwoje dzieci: mojego dziadka i ciocię. Dziadek ma 1 dziecko, ciocia 2. I właśnie o dzieci cioci tutaj chodzi. Jej syn miał dobrze płatną pracę w kopalni – był operatorem „windy” która zwoziła górników na dół i potem po skończonej robocie dostarczała ich na powierzchnię. Jednak wujek stwierdził że jest stworzony do wyższych celów. I tak oto się w życiu wspaniale ustawił. Z powodu biedy jaką teraz klepie nie stać go na własne ani nawet na wynajęte mieszkanie, więc wraz z rodziną (żona i córka) mieszka w jednopokojowym mieszkaniu danym im przez władze miasta. Jakąś tam pracę ma, ale on jest „wiecznie chory” na przeziębienie i do niej nie chodzi. Zapytany przez moją mamę czy nie warto jest się przemęczyć z katarem i pochodzić trochę coby więcej kasy wpadło, odpowiedział „Po co skoro babka da?”. Babcia zamiast zmotywować wnuczka do pracy daje mu połowę emerytury, bo on taki biedny schorowany, a nie widzi tego, że jest leń i nierób.

2. Od kiedy pamiętam prababcia jest zawsze chora. Nie wiem, czy kiedykolwiek przy stole był inny temat niż to, co ją boli, swędzi, piecze. Nasze różne często poważniejsze choroby kwitowała tylko „aha” i „ja jestem bardziej chora”. Na wieść o tym, że moja druga prababcia właśnie umiera w szpitalu i że do niej jedziemy powiedziała „gdzie się tak spieszycie? Z kostnicy nie ucieknie. Ona dobrze wygląda, od tego tłuszczu pewnie jej się coś zrobiło”. Fakt, prababcia była dość sporą osobą, ale to przez cukrzycę. Zmarła tego samego dnia w szpitalu.

3. Prababcia miała męża. Mąż prababcię kochał straszliwie toteż wszystko w domu za nią robił. Prababcia stwierdziła że nie będzie pracować, bo ona jest ciągle „chora” i ktoś się nią musi opiekować i w ogóle kto to słyszał żeby tak szlachetnie urodzone jak ona pracowały?! Więc pradziadek stał się niańką i zarabiał na dom. Prababcię bolała rączka – pradziadek posprzątał cały dom (ona oczywiście dyrygowała). Było tak nawet kiedy pradziadek wrócił do domu po wylewie. W zasadzie nie było tak samo, prababcia stała się bardziej „chora”. Wymagała opieki od starego i zmęczonego człowieka podczas kiedy sama była w stanie obejść całe miasto i rynek. Ona jadła najlepsze wędlinki – pradziadek to co po nich zostało. Oczywiście, pomagaliśmy im, ale każdy ma swoje życie, swoją pracę itd... Co się stało z dziadkiem? Trafił ponownie do szpitala. Zmarł dwa dni później. Prababcia na pogrzebie tarła oczy, żeby wyglądało na to, że płacze.

4. Już przed śmiercią dziadka dzwoniła do nas, żeby opowiedzieć co ją boli. Potem miała jakieś ataki. Po 10 telefonów pod rząd i rozmowa a to o tym że ją hemoroidy swędzą a to o tym, że ciśnienie ma trochę za wysokie i będzie karetkę wzywać. Mój dziadek, z którym mieszkam zaczął już odłączać telefon, żeby się nie mogła dodzwonić. O 9 i 20 puszcza nam „sygnały”, że żyje. Z grzeczności tylko czasem zapyta jak się czujemy. Raz dziadek opowiedział jej, że moja mama prawie do szpitala w nocy trafiła z powodu silnych bóli brzucha, omdleń itd. itd. Reakcja babci: Aha, a wiesz mnie dzisiaj w nocy też bolał brzuch i sraczki dostałam...

5. Prababcia kupiła na rynku laseczkę. Ulga dla naszego kręgosłupa. Uwieszała się na nas całym swoim ciężarem i kazała się ciągnąć (tak tak, ciągnąć a nie prowadzić, bo tego prowadzeniem nie można nazwać). Ostatnio przywieźliśmy ją do siebie na wigilię. Prababcia wysiada z samochodu schorowana jak zawsze. Z laseczką, oczywiście. Idziemy za nią i patrzymy a laseczka opierana jest tylko co 3-4 krok a babcia dziarsko kroczy po schodach. Wchodzimy do domu, a ona „oj jak mnie dokucza, synku, jak mnie te chodzenie dokucza”.

6. Po śmierci pradziadka zamieniła dom z wielkim ogrodem na małą klitkę w bloku. Oddała własność rodziny, która była przekazywana dzieciom z pokolenia na pokolenie. Mojemu dziadkowi kręciły się łzy w oczach – tam się wychowywał i dorastał. Cóż to, jej decyzja w końcu, ale działka + dom warte były ze 200 tysięcy z hakiem, a mieszkanie 18. Oddała facetowi, który ani grosza jej nie dopłacił. Dziadek się spytał, czy chociaż zapisze na niego te mieszkanie, siostrę spłaci i nie ma problemu. Usłyszał, że jemu się nie należy bo on wyrodny syn jest! Tak tak, wyrodny syn a chodzi do niej co 3 dni, gotuje obiadki i sprząta. Martwimy się, że stanie się z nim to samo co z pradziadkiem.

Wydaje nam się że nie jest zdrowa psychicznie...

Domowe ognisko

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 180 (240)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…