Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#21703

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piekielna fryzjerka, część pierwsza.

Od trzech lat zapuszczam włosy. Konsekwentnie, porzucając każdą myśl o tym, że mogłabym je ściąć. Nie i koniec. Jednak końcówki podcinać trzeba, żeby jakoś to wszystko wyglądało.

Jakoś dwa lata temu, z zamiarem podcięcia końcówek wybrałam się do fryzjera. Co ważne, miałam tylko jeden dzień wolny od zajęć, wiec chciałam to załatwić właśnie wtedy, bo specjalnie w tym celu pojechałam do rodzinnego miasteczka. I, jak na złość, okazało się, że salon "mojej" fryzjerki jest akurat zamknięty.
Najpierw miałam ochotę walić o drzwi głową tak długo, aż ktoś się zlituje i otworzy, ale stwierdziłam, że nie ma to większego sensu, a końcówki mogę podciąć gdziekolwiek.
Wybrałam się do salonu dwie ulice dalej. Pierwszy błąd.

Weszłam, okazało się, że nie ma problemu, mają chwilę, to podetną. Właścicielka salonu nie miała czasu, co zrozumiałam, bo przyszłam niezapowiedziana, więc zgodziłam się na podcięcie końcówek przez "nową" w salonie dziewczynę. Nie kieruję się stereotypami, ale była tlenioną blondynką. Drugi błąd.

Usiadłam na krześle, dałam się obwiązać fryzjerską szmatką, określiłam długość podcięcia (zniszczone końcówki, ale maksymalnie 5 cm), bez cieniowania jakiegokolwiek. I, jak tradycyjnie u fryzjera, zamknęłam oczy. Trzeci błąd.

Ciachanie nożyczek trwało chwilę, po czym usłyszałam:
- A może jednak pocieniujemy?
Na co otworzyłam oczy i... Nie wiedziałam, czy zacząć płakać, czy wrzeszczeć, więc zrobiłam oba naraz. Dodatkowo zerwałam się z krzesła, łapiąc to, co zostało z moich włosów, wtedy sięgających za łopatki.
Dziewczyna ścięła je jakieś 20 centymetrów.

Awantura, jaką urządziłam, musiała być słyszalna w promieniu kilkudziesięciu metrów.
Kiedy usłyszałam tłumaczenie nieudolnej fryzjerczyny brzmiące "bo długie włosy są niemodne", mało brakowało, a powyrywałabym jej własne.

Efekt? Nie zapłaciłam za usługę, dostałam "oficjalne" przeprosiny oraz talon na darmowe usługi fryzjerskie na rok, z którego nie zaryzykowałam skorzystać. Włosy odrastające kolejne półtora roku do poprzedniej długości.
A ja omijam salon z daleka. A fryzjerczyna omija mnie, kiedy tylko widzi mnie gdzieś na ulicy.

Fryzjer.

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 644 (720)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…