Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#22450

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Fattattoo wita po przerwie :) od od ostatniego wpisu minęło trochę czasu więc postanowiłem przypomnieć o sobie.
Miałem zaserwować coś ze studia tatuażu ale jakoś nic nie wydaje mi się na tyle ciekawe żebym to tutaj umieszczał.

Dzisiaj o moich zakupach z żona w jednej z galerii handlowych w naszym mieście.
żeby wprowadzić temat: Moja ślubna jest prawnikiem. Efektem tego jest zmuszanie waszego biednego fattattoo do uczestniczenia w rautach/przyjęciach/obiadach z bracią palestry. Powiem szczerze, nie lubię tych "zebrań" tak jak i moja żona ale bywać trzeba ;( takie wymogi rynku (bo jak Cię nie ma to nie istniejesz/nie liczysz się). Jakoś irytuje mnie ta pseudointeligencja (nie żebym uważał się za jakiegoś szczególnego inteligenta ale bez przesady, nawet mnie razi w oczy naburmuszenie zwłaszcza młodocianej braci prawniczej) przeplatającej się z pijaństwem i spaniem pod stołem. Ale swoją dumę mogę schować w kieszeń raz na jakiś czas, czasem ze starszymi przedstawicielami można nawet się całkiem dobrze bawić. Strojem standardowym jest garnitur więc co jakiś czas jestem zmuszony kupić nowy co by żona się nie musiała wstydzić.

Teraz część właściwa.
Zazwyczaj w takiego rodzaju tekstylia zaopatrywałem się w jednym sklepie, należącym do starej krawieckiej rodziny w której od pra^n dziadka chodź jeden syn jest krawcem :) Jak to bywa biznes dobrze się rozwijający rozrasta się i właściciel otworzył większy sklep, potem drugi we wspomnianej galerii. Pech chciał, że ten znajdujące się w centrum był zamknięty. Wściekły jak diabli muszę jechać do tego przybytku, molocha, dzieła szatana, diabelskiego pomiotu jakim jest galeria handlowa... Na miejscu nie lepiej, ścisk, mnóstwo ludzi, po prostu miks armagedonu z pospolitym ruszeniem, żona widząc moja minę bez słowa poszła prosto do celu naszej podróży wartko omijając inne sklepy. Docieramy na miejsce, jako że sklep tani nie jest to i ludzi nie praktycznie nie było poza starszym małżeństwem wybierającym krawat i spinki (żeby nie było, nie jestem snobem lubiącym chwalić się pieniędzmi, który zastanawia się czy założyć roleksa z białego złota czy platyny. Unikam wydawania pieniędzy bo lekkiej pracy ani ja ani żona nie mamy. Jednak garnituru nie kupuję co tydzień, a jak coś i tak mnie będzie kosztowało to niech będzie chociaż warte swojej ceny). Atmosfera spokojna, za ladą ekspedientka pokazuje spinki i krawaty, druga dzielnie pomaga. Ani jedna ani druga nie zwróciła nawet na nas uwagi. Jako że wybór jest tam potężny a całego dnia nie miałem żona poprosiła tą dopingująca o pomoc w wybraniu garniaka. Obrzuciła nas jedynie naburmuszonym spojrzeniem i mało uprzejmie odparskneła lubej cytuje:
" Nie widzisz łachmaniarko, że jestem zajęta?! To nie jest sklep dla was!!! Tutaj trzeba mieć pieniądze, poszli bo wezwę ochronę. Na co patrzysz prostaczo w szmatach z ciucholandu? Ja mam Ci pomóc, dobre sobie!!!"

No taki łachmyta to ja nie jestem, koszula w kratę, koszulka z napisem Eternia (kto słuch rapu tak jak ja wie o co chodzi i domyśli się czyje wszystkie płyty stanowią najważniejsze miejsce na mojej półce), jeansy i buty znanej firmy z serii air max, żoneczka też w koszuli, jeansach i trampkach. Ubierać się trzeba wygodnie przede wszystkim :)
Mojego wyrazu twarzy sam bym nie chciał widzieć, żona stwierdziła, że zdziwienie przeszło w coś o wiele gorszego niż furia ale szybko wróciło do kamiennego wyrazu... Sama trochę się zdziwiła ale jak to prawniczka języka w buzi nie zapomniała ]:-)> Naskoczyła na nią jak wściekła i zasypała lawina prawniczego języka. Dziewczyna bledła z każdym słowem, paragrafem i częścią kodeksu. Starszy pan przyłączył się do mojej ślubnej, i może raczej w żołnierskich słowach ale wytłumaczył pyskatej ekspedientce kim jest i na jaki poziomie jest jej kultura osobista. Jednak mięknie serce mam więc uspokoiłem towarzystwo, wyjąłem telefon i zadzwoniłem do właściciela (jeden ze stałych klientów,znajomy z sekcji krav magi i kolega z boiska, więc rozumiecie czemu akurat tam kupuję garnitury). Nakreśliłem mu sytuację, pojawił się może po 20 min. Ekspedientka więcej niż przerażona, nikt za nią, a wszyscy ewidentnie przeciwko niej. Sprawa wyjaśniona, właściciel przeprosił za chamskie zachowanie pracownicy. Jakoś przeszła mi ochota na dalsze kłótnie jak obiecał zwolnic ja specjalnie na moja prośbę (jak kiedyś wspominałem mnie można obrażać ale od mojej rodziny wara, oj mściwy potrafię być). Po zakupieniu tego czego potrzebowałem (może trochę na złość swojemu portfelowi i piekielnej kupiłem jeden z najdroższych ale...) przy osobistej asyście właściciela sklepu. Później dowiedziałem się, że to jego chrześnica dał jej pracę bo od liceum na bezrobociu jedzie, a umiejętności jakichkolwiek brak (rodzice bogaci to i dwie lewe ręce się zrobiły) ale teraz mógł ją zwolnic bez żadnych skrupułów. Podziękowaliśmy i mimo wszystko w kiepskich humorach wróciliśmy do domu.

Mam jedną refleksje dla was i dla siebie. Czy to ze ktoś nie lata w drogich ciuchach lub nie szasta pieniędzmi na lewo i prawo nie zasługuje na szacunek? Czy pierwsze wrażenie zawsze musi być tym decydującym? Przecież nigdy nie wiemy na kogo trafiamy :)

PS.
Aha i żeby nie było, to że nie lubię paru przedstawicieli palestry to nie oznacza, że odczuwam niechęć do ogółu, jak w każdym zawodzie są ludzie różni.

stoodio :)

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 385 (457)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…