W pewnej wsi pod moją miejscowością miał miejsce pewien skandalik.
Otóż córka szanownych państwa XYZ po studiach w Wielkim Mieście, przywiozła rodzicom kandydata na zięcia. Ale jakiego! Murzyna! Większość moherów oczywiście głową kręciło ze zgrozą, bo kto to słyszał takie karygodne czyny wyprawiać, taki wstyd rodzicom przynieść! O dziwo przyszli teściowie okazali się bardziej wyrozumiali dla przyszłego członka rodziny. Ale że wieś to niewielka, to ploty latają z prędkością światła - o sprawie dowiedział się wiekowy już ksiądz, którego światopogląd był równie moherowy co berety wspomnianych już pań.
Jakież zdziwienie było, gdy którejś niedzieli duchowny wtacza się na ambonę i zamiast zwykłego kazania, przyszli teściowie słyszą pogadankę o różnicach kulturowych, nie liczeniu się z panującymi obyczajami, o rozpadaniu się mieszanych małżeństw, zakończoną bardzo barwnym porównaniem: „No bo jak to tak? Nie można mąki z sadzą mieszać!”.
A ponoć wszyscy jesteśmy równi w Chrystusie...
Otóż córka szanownych państwa XYZ po studiach w Wielkim Mieście, przywiozła rodzicom kandydata na zięcia. Ale jakiego! Murzyna! Większość moherów oczywiście głową kręciło ze zgrozą, bo kto to słyszał takie karygodne czyny wyprawiać, taki wstyd rodzicom przynieść! O dziwo przyszli teściowie okazali się bardziej wyrozumiali dla przyszłego członka rodziny. Ale że wieś to niewielka, to ploty latają z prędkością światła - o sprawie dowiedział się wiekowy już ksiądz, którego światopogląd był równie moherowy co berety wspomnianych już pań.
Jakież zdziwienie było, gdy którejś niedzieli duchowny wtacza się na ambonę i zamiast zwykłego kazania, przyszli teściowie słyszą pogadankę o różnicach kulturowych, nie liczeniu się z panującymi obyczajami, o rozpadaniu się mieszanych małżeństw, zakończoną bardzo barwnym porównaniem: „No bo jak to tak? Nie można mąki z sadzą mieszać!”.
A ponoć wszyscy jesteśmy równi w Chrystusie...
Kościół
Ocena:
724
(802)
Komentarze