Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#22848

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Działo się to w jednym z dużych marketów. Robiłam niewielkie zakupy - chleb, cola, parę owoców no i cukierki na wagę zapakowane do woreczka. O nich będzie ta historia.

Stoję w kolejne do kasy, a za mną pokaźnych rozmiarów Paniusia, z koleżanką, [S]ynem (na oko z 7-8 lat) i wózkiem wypchanym po brzegi. Panie trajkoczą w najlepsze, a młody widać, że się nudzi.
Wyłożyłam już swoje zakupy, szukam portfela, a tu widzę, że chłopak rozrywa woreczek i wcina moje cukierki. Wkurzyłam się trochę, ale ok - dziecko. Mówię, więc do niego miłym tonem nachylając się nieco, by zmniejszyć dystans:
- Hej, mały. Ładnie to tak podjadać cudze cukierki? Dlaczego nie zapytałeś czy możesz się poczęstować, hm?
Na co chłopak odburknął:
- Spieprzaj (!) stara (!)(mam 23 lata, więc chyba nie taka stara...) krowo!
I dalej wcina cuksy.

Podniosłam więc woreczek i zwróciłam się do [P]aniusi:
- Przepraszam, ale pani syn wyjada moje cukierki. Mogłaby pani zwrócić mu uwagę?
Babka nie reaguje. Ponawiam więc pytanie. W końcu przemawia tonem znudzonym i wielce oburzonym zarazem:
- To tylko dziecko, nie ubędzie ci. Daj mi spokój.
Wkurzyłam się. Babsko ma wypakowany wózek, zakupy pewnie za około 3 stówy, a ja studentka z cukierkami dla siostrzenicy mam tolerować takie zachowanie? Mówię więc do niej znowu:
- Przepraszam, ale mogłaby pani dać dziecku coś słodkiego z wózka. To nie mikołajki, żebym cukierki za darmo rozdawała niegrzecznym dzieciakom.
Paniusia się znowu oburzyła:
- Daj mi spokój gówniaro! Przynajmniej mniej dupa ci urośnie.

O nie, tego za wiele!
Kasjerka skasowała moje zakupy i widać, że też była zdegustowana całą sytuacją. Chwilę stałam na końcu kasy niby pakując zakupy do torby, a kasjerka zaczęła kasować rzeczy Paniusi. Był wśród nich baton, więc niewiele myśląc chwyciłam go, otworzyłam i zaczęłam jeść.
Babka we wrzask, że złodziejka jej zakupy wyżera. Ochroniarz się zainteresował, już szedł w stronę kasy, ale pani kasjerka gestem powstrzymała go. Paniusia wydzierała się, że kto to widział takie rzeczy, że ona mnie będzie skarżyć (tak - już sobie wyobrażam sprawę o kradzież batona za 1,60 :D).
Zjadłam go do połowy, rzuciłam bezczelnie na inne skasowane już zakupy i powiedziałam spokojnie i pogodnie:
- Jestem tylko gówniarą. Nie ubędzie ci.

I poszłam zadowolona, odprowadzona krzykami paniusi i jej koleżaneczki.

sklepy

Skomentuj (54) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 2019 (2067)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…