Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#23025

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Poszedłem raz z klientką - nazwijmy ją Mary, po akt zgonu jej męża. W zasadzie nic niezwykłego, poza tym, że klientka była Angielką. Kuriozalne w jej sytuacji było to, że z mężem dogadywała się tylko po francusku, ponieważ i ona i jej mąż mieli po jednym z rodziców pochodzących z Francji - więc po polsku ani mru mru. Zatem ja w razie potrzeby miałem robić za tłumacza.

1. Wchodzimy do urzędu, rozmawiając cały czas po angielsku.
2. Stajemy ładnie w kolejce - ona wypytuje się mnie o mój pobyt w Henley on Thames, a ja opowiadam.
3. Nasza kolej - wręczamy pismo, odpis aktu małżeństwa, pismo z wyjaśnieniem (na początku klientka chciała iść sama, ale uznałem, że gdzie jak gdzie, ale w urzędzie sobie nie poradzi;)).
4. Urzędnik nas obsługujący błysnął płynną angielszczyzną i powiedział, że no problem, zaraz wypisze akt, trzeba tylko uiścić opłatę, ale żeby nie robić kłopotu on pójdzie do kasy i dokona opłaty.
5. Mary wniebowzięta. Ja - szczęka do ziemi.
6. Pan stwierdza, że opłata to 200 złotych lub 40 pounds.
7. Mary dalej wniebowzięta. Ja - wciąż szukam szczęki.
8. Odezwałem się. Po polsku.
9. Teraz na pana przyszła kolej zbierać szczękę z podłogi. Z deka zsiniał tak jakby.
10. Mary dalej wniebowzięta.
11. Poszedłem do kasy, uiściłem 22 złote, odebraliśmy akt.
12. Mimo wszystko - Mary wierzy dalej, że pan się pomylił, a ja mam nowy sposób na sprawdzenie uczciwości urzędników ;).

urząd

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1058 (1100)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…