Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#23097

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jakiś czas temu na Piekielnych była opowiastka o Matce Roku (http://piekielni.pl/21805). Mam bardzo silną kontrkandydatkę, a nawet dwie, trzęsie mnie do teraz, a sytuacja miała miejsce rano (jest 01:10 w nocy)...

Szkic sytuacyjny: na moim osiedlu jest szkoła i zaraz obok stoi kościół. Odrobinę dalej są sklepy, do których się udawałam. Najszybsza i najwygodniejsza droga prowadzi przez przejście dla pieszych na jednokierunkowej uliczce o niewielkim ruchu samochodowym. Jest to dla wielu dzieci droga do szkoły, więc kierowcy mają na uwadze dzieci i nigdy tam nie pędzą, zresztą na jezdni leży próg zwalniający.

Idę ja sobie dzisiaj grzecznie na zakupy. Dochodzę do wcześniej opisanego przejścia dla pieszych. Przed sobą widzę dwie mamuśki: jedna prowadzi za jedną rękę pociechę lat ok. 5, za drugą rękę - córkę (różowa kurtka!) lat ok. 2. Druga z nich prowadzi dziecię również lat ok. 2 i drugie małe dziecko w głębokim wózku. Dochodzą do przejścia. Akurat jedzie samochód, co panie sprowokowało do następującej rozmowy
- Ty patrz, ale zasuwa!
- Noooo... Jak debil! Weź, chodź, jak dzieciaka zabije, to się cham nauczy normalnie jeździć!

Tak, zgadliście. Panie zgarnęły dzieci i weszły z całą czwórką prosto pod koła nadjeżdżającego samochodu. Kierowca hamował z piskiem opon, zatrzymał się dosłownie parę centymetrów od pierwszej pani z wózkiem...

Na szczęście nic się nikomu nie stało, a kierowca był na tyle mądry, żeby przepuścić panie i odjechać. Kobiety później jeszcze się trochę odgrażały i wrzeszczały, ale to już nie był mój problem...

Jak chorym psychicznie trzeba być, żeby narażać życie własnego dziecka w imię wydumanych ideałów?

mała uliczka

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1034 (1118)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…