Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#23584

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jeszcze jedna historia z Anią.
Ania jest strasznym zmarźluchem, cały czas telepie się z zimna i najchętniej cały rok przechodziłaby w wełnianej czapie. Będąc na studiach już paliłam jak smok, więc normą było otwarte okno u mnie w pokoju. Kiedy przychodziła Ania to co chwila otwierałam okno i zamykałam, żeby aż tak bardzo nie było jej zimno a jednocześnie żebyśmy się widziały w tym dymie bo paliłyśmy we dwie. Pewnego razu Anka powiedziała, żebym jej coś dała grubszego do ubrania bo bardzo jest jej zimno. Akurat dostałam od mamy fajny angorowy sweter, którego nie zdążyłam ani razu założyć. Anka przesiedziała w nim cały wieczór i poszła w nim do domu. Ja o swetrze zapomniałam bo z racji tego, że był nowiutki to nie zdążyłam się do niego jeszcze przyzwyczaić. Minęło kilka miesięcy i któregoś razu poszłam do Ani. Drzwi otworzyła mi jej mama w jakiejś rozciągniętej i pozaciąganej szmacie. Coś mnie tknęło, że gdzieś już tę ścierę widziałam. Jak wróciłam do domu to wspomnienie tej szmaty nie dawało mi spokoju i w pewnym momencie olśniło mnie skąd ją znam. Przecież to był mój sweter!! Zadzwoniłam do Anki i najdelikatniej jak tylko potrafiłam, żeby jej nie urazić bo była szalenie wrażliwą młodą osobą, zapytałam czy to to co miała jej mama na sobie nie było przypadkiem kiedyś moim swetrem. Ania z wrodzonym taktem powiedziała, że ona mi ten sweter to już dawno oddała i to nie jest jej wina, że mam taki burdel w domu, że nie wiem gdzie kładę swoje rzeczy!

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 131 (181)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…