Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#23884

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia katoideologiczna. Może trochę mało barwnie, za to zastanawiająco. W roli głównej znów mamusia.

Kiedyś w rozmowie dotyczącej ateizmu mamusia wygłosiła pewien sąd o swoim mężu a moim ojcu. Otóż za czasów studenckich tata był zadeklarowanym ateistą, nie chodził do kościoła i w ogóle ni kuku. Na pogrzebie swojego ojca poszedł jednak do komunii, aby nie sprawiać przykrości swojej matce. Moja mamusia określiła to jako świętokradztwo, brak odpowiedzialności za własne poglądy, oszukiwaństwo i wszystko, co najgorsze.

Jakiś czas później mój brat - również ateista - postanowił wziąć ze swoją równie niewierzącą narzeczoną ślub. A jaki ślub bierze ateista? Zgadliście, cywilny.

Mamusia nie może mu tego wybaczyć. "Bo tylko z błogosławieństwem Bożym można iść przez życie". Nie dotarło do niej, że taki ślub byłby dokładnie tym samym, za co tak skrytykowała mojego tatę - teatrzykiem odegranym na potrzeby rodziny zupełnie nieważnym dla nowożeńców, a z punktu widzenia osób wierzących świętokradztwem.

Taka sobie kato-logika.

jak zwykle mamusia :)

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 190 (270)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…