Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#24399

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Będą to właściwie dwie historie, które są ze sobą ściśle powiązane. Obie panie, które tutaj opiszę, mogą śmiało walczyć o miejsce na mało zaszczytnym podium dla Najgorszych Matek Roku, a może nawet i Wieku.

Na pierwszym roku studiów trafiłam do szpitala na Bielanach w Toruniu z podejrzeniem poronienia. Tak właśnie trafiłam na sale dla kobiet w zagrożonej ciąży (o, ironio!). Na sali, razem ze mną było 8 pań, część z wielkimi brzuchami. Panie, z racji koszmarnej nudy, jaką musi odczuwać każda osoba teoretycznie zdrowa, ale przykuta do łóżka z powodu dziecka, zajmowały się obgadywaniem każdej, która wyszła z sali. Po prostu cyrk. Ale dowiedzieć się można było wiele (czy ktoś chciał, czy nie), bo naprawdę nie było, co robić.

Mamusia nr 1.

Pani, przyjęta w 6. miesiącu ciąży, pierworódka koło 30, ale wyglądająca na zadbaną i normalną. Rąbała jednak tyłki chyba najbardziej ze wszystkich, i to bezlitośnie. Z powodu krwawienia położne robiły jej KTG (badanie tętna płodu) 2 razy dziennie, bo zachodziła uzasadniona obawa, że dziecko zechce wyjść wcześniej na świat.
Partner tejże pani już nie wyglądał tak normalnie jak ona. Widać było, że facet lubi dać w palnik i to bynajmniej nie alkoholem z wyższej półki. Ale nic to, przecież nie nam oceniać innych. Fakt, że opiekował się ciężarną partnerką, jak tylko mógł, był wielkim plusem. Pani utrzymywała, że przyjechała, bo uderzyła się w brzuch.

Teraz uwaga. Dopiero któregoś dnia, kiedy była rotacja pań ciężarnych, zostałyśmy same na sali, mamusia nr 1 oznajmiła mi z dumą w głosie:
- Bo wiesz, ja tak naprawdę wcale się nie uderzyłam w ten brzuch. Po prostu mieliśmy imprezę i do picia był tylko czysty spirytus, to trzeba było brać, co jest. Lekarzowi nie powiedziałam, bo przecież by pomyślał, że patologia jakaś, nie?

Mamusia nr 2 (powiązana z Mamusią nr 1, ale to pod koniec).

Tytułem wstępu: jak pewnie część wie, w Toruniu jest miejsce zwane potocznie Czeczenią. Ten kawałek osiedla jest siedliskiem wszelkiej patologii - naprawdę, pełne spektrum. Nie wiem, jak teraz, ale jeszcze w latach 90 poprzedniego wieku i wówczas, kiedy byłam na studiach, nadal nawet policja miała opory, żeby się tam pojawiać, a samobójstwa z powodu psychozy alkoholowej - na porządku dziennym.

Do rzeczy jednak. Kiedy położyli mnie na salę, leżała już tam młoda dziewczyna, lat 16, z Czeczenii właśnie. Poroniła dziecko. Płakała w poduszkę, ale wydawała się bardzo sympatyczna, chociaż ewidentnie przerastała ją ta sytuacja. Chyba drugiego dnia mojego pobytu, wpada na salę uśmiechnięta od ucha do ucha i wypala:
- Ja mam takiego kochanego faceta! Powiedział mi, że mam się nie martwić, bo zrobimy sobie drugiego dzidziusia.

To jeszcze jednak nie koniec. Partner Mamusi nr 1 rozpoznał w niej prostytutkę, którą chóralnie zaliczali goście wieczoru kawalerskiego jego kolegi kilka miesięcy wcześniej. Dziewczyna musiała mieć wówczas 15 lat.

szpital

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 730 (768)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…