zarchiwizowany
Skomentuj
(12)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Przedostatnia historia Jadzi.
Mam psa, psa rasy Siberian Husky o imieniu Loki, jego imię odnosi się do jego charakteru, a mianowicie psotnik i rozbójnik jakich mało.
Teraz historia, kilka lat temu wracam ze spaceru z tym podrostkiem (miał jakoś 9 może 10 miesięcy), długiego spaceru bo 2 godzinnego, a że było piekielnie gorąco i nasz limit wody już się skończył postanowiłem wskoczyć do sklepu, w celu uzupełnienia zapasów. Pies przywiązany (wiem, wiem nie powinienem jednak pragnienie me i mego psa zwyciężyło). Nie było mnie z 3 minuty a psa nie ma. Ja zrozpaczony bo pupil i maskotka rodziny, biegam, nawołuje i szukam. Po obiegnięciu już większości osiedla dobiegam do bloku naszej etatowej bohaterki. Nawołuje i słyszę przytłumione wycie mego psiaka. Podchodzę bliżej jej okien i słyszę że na pewno to Loki. Wołam, głośniej, a Loki głośniej wyje. Trwa to może z 5 minut. Jadzia nie wytrzymuje wycia psa i wypuszcza go na balkon. Loki pięknym skokiem przeskakuje poręcz i ląduje obok mnie na trawie(Jadzia mieszka na parterze, a Husky to urodzeni skoczkowie). A my co? Udajemy się radośnie do domu w akompaniamencie wrzasków Jadzi jak to ja jej psa ukradłem.
Dlaczego Jadzia to zrobiła? Ano dlatego że Jadzia miała psa. Psa rasy kundelek, pudel pomieszany z jamnikiem co przypominało bardziej szczotkę do kurzu, która na wszystkich warczy. Jednak ten pies umarł ze starości nie długo przed opisywaną historią. Dlatego Jadzia chodziła po osiedlu i "przygarniała" sobie psy sąsiadów, bo nikt nie chciał zrobić jej za taksówkę i wieźć ją do schroniska.
PS. A zapomniałbym, po godzinie zjawiła się u mnie Policja wraz z Jadzią, jak to ja ukradłem jej psa. Policjanci bardziej bali się Jadzi niż chcieli mnie ukarać. Po okazaniu książeczki psa i sprawdzeniu Chipa, Jadzia musiała się poddać.
Mam psa, psa rasy Siberian Husky o imieniu Loki, jego imię odnosi się do jego charakteru, a mianowicie psotnik i rozbójnik jakich mało.
Teraz historia, kilka lat temu wracam ze spaceru z tym podrostkiem (miał jakoś 9 może 10 miesięcy), długiego spaceru bo 2 godzinnego, a że było piekielnie gorąco i nasz limit wody już się skończył postanowiłem wskoczyć do sklepu, w celu uzupełnienia zapasów. Pies przywiązany (wiem, wiem nie powinienem jednak pragnienie me i mego psa zwyciężyło). Nie było mnie z 3 minuty a psa nie ma. Ja zrozpaczony bo pupil i maskotka rodziny, biegam, nawołuje i szukam. Po obiegnięciu już większości osiedla dobiegam do bloku naszej etatowej bohaterki. Nawołuje i słyszę przytłumione wycie mego psiaka. Podchodzę bliżej jej okien i słyszę że na pewno to Loki. Wołam, głośniej, a Loki głośniej wyje. Trwa to może z 5 minut. Jadzia nie wytrzymuje wycia psa i wypuszcza go na balkon. Loki pięknym skokiem przeskakuje poręcz i ląduje obok mnie na trawie(Jadzia mieszka na parterze, a Husky to urodzeni skoczkowie). A my co? Udajemy się radośnie do domu w akompaniamencie wrzasków Jadzi jak to ja jej psa ukradłem.
Dlaczego Jadzia to zrobiła? Ano dlatego że Jadzia miała psa. Psa rasy kundelek, pudel pomieszany z jamnikiem co przypominało bardziej szczotkę do kurzu, która na wszystkich warczy. Jednak ten pies umarł ze starości nie długo przed opisywaną historią. Dlatego Jadzia chodziła po osiedlu i "przygarniała" sobie psy sąsiadów, bo nikt nie chciał zrobić jej za taksówkę i wieźć ją do schroniska.
PS. A zapomniałbym, po godzinie zjawiła się u mnie Policja wraz z Jadzią, jak to ja ukradłem jej psa. Policjanci bardziej bali się Jadzi niż chcieli mnie ukarać. Po okazaniu książeczki psa i sprawdzeniu Chipa, Jadzia musiała się poddać.
Jadzia
Ocena:
209
(223)
Komentarze