Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#25125

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Matki, matki, matki wszędzie! Katastrofa z tego będzie!

Na słowo "matka" przechodzą mnie dreszcze. Zwiastuje zło.

Dawno, dawno temu, organizowaliśmy w liceum koło teatralne. Koło teatralne rozrosło się do czegoś, co można by nazwać "kołem eventowym". Robiliśmy wszystko! Przedstawienia, imprezy, poczęstunki, recytacje, konkursy, bale...

Coroczną tradycją był "dzień bajkowy", urządzany w okolicy mikołajek. Zapraszaliśmy dzieci z miejskich przedszkoli i urządzaliśmy małe święto - gry, zabawy, a gdy dzieci trochę się zmęczyły - przedstawienie teatralne. Po przedstawieniu odbywał się "bal", czyli poczęstunek przy wielkim stole i impreza taneczna, prowadzona przez aktorów grających księżniczkę i księcia. Gwiazdą wieczoru był Mikołaj, wręczający młodym widzom maleńkie upominki - czekoladę i małą zabaweczkę. Tylko na te upominki zbieraliśmy pieniążki od rodziców. Około 10-15 zł. Cała reszta - dekoracje, poczęstunek, kostiumy - była przez nas organizowana samodzielnie.

Miejscowy supermarket podarował nam kilka zgrzewek napojów, ciasta i desery szykowaliśmy samemu, urząd gminy wypożyczył nam scenografię, kostiumy szyliśmy samodzielnie. Ktoś miał znajomego w bractwie rycerskim, który zgodził się wpaść, pokazać dzieciom ekwipunek i nauczyć ich "walki na miecze". Gmina przekazała nam kolorowe worki do segregacji śmieci, bez nadruków - dziewczyny przy udziale taśmy dwustronnie klejącej wykorzystały to, jako materiały, z których dziewczynki mogły przygotować własne "suknie balowe". Miejscowy nauczyciel kółka tanecznego nauczył dzieci na balu podstawowego kroku walca... Słowem bawiliśmy się wspaniale!

Żeby nie matki...

Ojcowie, a było ich niewielu, postawili sobie za cel nie ruszać się z palarni i pokoju "rycerskiego". Nie sprawiali raczej problemów.

Za to matki! Po pierwsze, pani wyciągnęła dziewczynkę z "pokoju księżniczek", pomstując na to, że dziecko wora na śmieci nie będzie dotykać.
Po drugie, z pokoju rycerzy kilku chłopców zabrano, "żeby sobie krzywdy nie zrobili".
Po trzecie, o ile dzieci na przedstawieniu były cicho i grzecznie, o tyle ich Mamusie trajkotały sobie w najlepsze. Szczytem była pani drąca się z ostatniego rzędu "powtórzcie, co książę mówi, bo moje dziecko nie słyszy!!!" (Przed nią trzy puste rzędy). Oczywiście zdjęcia z fleszem i dzwonienie telefonów komórkowych, mimo że przed przedstawieniem prosiliśmy o wyłączenie ich, i uprzedziliśmy, że fotografie z aktorami będzie można zrobić po występie.
Po czwarte, jedna z matek potrafiła w czasie poczęstunku wyrwać innemu dziecku ciastko, „bo było ostatnie i mój Tomuś takie chciał". I to jak wyrwać! Pazurami! Inna obraziła się, że ciastka są kupione hurtowo, w TAGO, a nie na ten przykład delicje.
W czasie balu jedna z matek spoliczkowała jednego z chłopców, bo jej się do dziecka dobierał! Zboczeniec!
Wreszcie panie, które pokłóciły się w palarni (gdzie postawiono też telewizor) o serial, który będą oglądać. I oczywiście rzucały mięsem, mimo faktu, że przez cienkie drzwi było je świetnie słychać na sali teatralnej (echo w holu było niezłe).
Jedna z mam obraziła się, że "Tyle pieniędzy dała, a to takie nieprofesjonalne, i prezent do niczego! Dziecko chciało GRĘ."

Tyle pamiętam, ale było tego dużo więcej. Już nie chce mi się mówić o paniach zgarniających słodycze ze stołu do torebek. Co tam słodycze! Sterty jednorazowych talerzyków też ginęły.

W końcu, na "dzień bajkowy" przestano zapraszać rodziców. Więcej roboty dla pań opiekunek z przedszkoli, ale jaki spokój!

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 919 (971)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…