zarchiwizowany
Skomentuj
(5)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Dziś historia o tym, jak to dzielna wnuczka dziadka ratowała;)
Jako młoda żona i matka mieszałam w dwupiętrowym domu - ja z rodziną u góry, dziadek na dole. Dziadziuś był po 90-tce i należał do grupy "niezniszczalnych", samodzielnych staruszków, tych, co to sobie w kaszę nie dają dmuchać .
Ważne dla opowieści: Dziadek po przebytej w dzieciństwie chorobie był głuchy jak pień.
Pewnego dnia, około północy obudziły mnie z dołu
przekleństwa, dziwne postękiwania i intensywne szuranie krzesłem po podłodze- nasłuchiwałam dłuższą chwilę, ale podejrzany hałas nie ustępował....
Mąż pracował na nocnej zmianie, dzieci małe - przerażona zbiegam w piżamie na dół...ale drzwi do dziadka zamknięte na klucz!( tak... dziadek lubił się zamykać)
Patrzę prze dziurkę od klucza do pierwszego pomieszczenia a tam ciemności egipskie, natomiast z sypialni dziadka dalej dobiegają złowieszcze odgłosy....
Wyciągnięty wniosek: dziadek na pewno przewrócił się wstając z łóżka i teraz, przeklinając i jęcząc w ciemności usiłuje się podnieść przy pomocy chybotliwego krzesełka!!
Decyzja: wyważam drzwi!!!
Na szczęście drzwi otwierały się do środka, więc jakąś nadludzką siłą natarłam na nie całymi 48 kg swego ciała
i wyważyłam je !
Biegnę przez ciemne pomieszczenie do sypialni aby dziadka ratować..i co widzę !?
Dziadek w ciemnościach siedzi- a raczej buja się na rozchybotanym stołeczku(stąd szuranie), przed nim włączony telewizor bez głosu - w telewizorze..MECZ...a głuchy dziadek w najlepsze - okrzykami, przekleństwami i jękami kibicuje swojej drużynie na "ruchliwym" stołeczku....
Jako młoda żona i matka mieszałam w dwupiętrowym domu - ja z rodziną u góry, dziadek na dole. Dziadziuś był po 90-tce i należał do grupy "niezniszczalnych", samodzielnych staruszków, tych, co to sobie w kaszę nie dają dmuchać .
Ważne dla opowieści: Dziadek po przebytej w dzieciństwie chorobie był głuchy jak pień.
Pewnego dnia, około północy obudziły mnie z dołu
przekleństwa, dziwne postękiwania i intensywne szuranie krzesłem po podłodze- nasłuchiwałam dłuższą chwilę, ale podejrzany hałas nie ustępował....
Mąż pracował na nocnej zmianie, dzieci małe - przerażona zbiegam w piżamie na dół...ale drzwi do dziadka zamknięte na klucz!( tak... dziadek lubił się zamykać)
Patrzę prze dziurkę od klucza do pierwszego pomieszczenia a tam ciemności egipskie, natomiast z sypialni dziadka dalej dobiegają złowieszcze odgłosy....
Wyciągnięty wniosek: dziadek na pewno przewrócił się wstając z łóżka i teraz, przeklinając i jęcząc w ciemności usiłuje się podnieść przy pomocy chybotliwego krzesełka!!
Decyzja: wyważam drzwi!!!
Na szczęście drzwi otwierały się do środka, więc jakąś nadludzką siłą natarłam na nie całymi 48 kg swego ciała
i wyważyłam je !
Biegnę przez ciemne pomieszczenie do sypialni aby dziadka ratować..i co widzę !?
Dziadek w ciemnościach siedzi- a raczej buja się na rozchybotanym stołeczku(stąd szuranie), przed nim włączony telewizor bez głosu - w telewizorze..MECZ...a głuchy dziadek w najlepsze - okrzykami, przekleństwami i jękami kibicuje swojej drużynie na "ruchliwym" stołeczku....
domowe historie
Ocena:
187
(223)
Komentarze