Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

ramajanti

Zamieszcza historie od: 24 lutego 2012 - 18:08
Ostatnio: 17 października 2017 - 23:44
  • Historii na głównej: 1 z 4
  • Punktów za historie: 946
  • Komentarzy: 196
  • Punktów za komentarze: 1794
 

#73229

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Padłam.
Odbieram list polecony z pewnej komendy policji, znajdującej się 60 km od mojego miejsca zamieszkania, a w nim zawiadomienie o usunięciu mojego pojazdu z drogi w sierpniu 2007 – czyli prawie 9 lat temu.

Powód: "kierujący prowadził pojazd w stanie nietrzeźwości, brak zabezpieczenia pojazdu przez inną osobę".

Pojazd został odholowany na najbliższy strzeżony policyjny parking – mam go sobie stamtąd odebrać, bo w przeciwnym razie koszty będą rosły.

Sprawdzam w czeluściach internetu ceny: pojazd do 3,5 t - za każdy rozpoczęty dzień stawka wynosi 33zł w tamtej okolicy - czyli wychodzi do zapłaty za te wszystkie lata gdzieś około 105 tysięcy złotych...
Problem w tym, że 5 miesięcy przed owym "usunięciem z drogi" autko sprzedałam, w urzędach właściwych pozgłaszałam i na całe szczęście zachowałam umowę kupna sprzedaży - ufff, czuję się bogatsza o ponad sto tysięcy złotych...

Aha – zapomniałam dodać, że tym pojazdem jest poczciwy fiat 126 p, który sprzedałam (jest adnotacja na umowie) za 200 zł - jako pojazd do remontu.

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 407 (425)
zarchiwizowany

#27314

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Idę sobie chodnikiem rozkoszując się piękną pogodą i...nagle traaach - złamałam obcas.
No cóż, zdarza się czasem - obcas w dłoń i dzielnie kuśtykam do domu planując jak najszybciej odwiedzić mojego nieocenionego szewca, któremu to od 5 lat z pełnym sukcesem powierzam swoje obuwie.
Ale zanim znalazłam takiego mistrza fachu....

Lat temu ładnych parę udało mi się nabyć wymarzone buty.
Śliczne, czarne kozaki z wysokim obcasem.Leciutkie, dobrze wyprofilowane - a obcas MARZENIE!!!! Można w nich było przechodzić parę godzin bez zmęczenia nóg. No po prostu jak dla mnie: cud, miód i orzeszki!

No i niestety, z racji intensywnej ich eksploatacji złamał się obcas....

Powierzyłam więc owo cudowne obuwie mojej drugiej połówce, co by szewca jakiegoś znalazł i obuwie mi naprawił...

No i tu w pełnej krasie objawiły mi się różnice płci w praktycznym rozwiązywaniu problemów.

Moje kochanie znalazło jakiegoś szewca z przypadku i
wspólnie ustalili.....że najlepszym wyjściem będzie SKRÓCENIE OBCASÓW O POŁOWĘ...bo mi się nogi nie będę tak męczyć i obcasy nie będę się łamać...

Jak ustalili, tak zrobili....(a co tam kobity będą się o zdanie pytać).
Kiedy odbierałam buty z naprawy doznałam szoku......obcas z 10 cm został skrócony do 5 cm, a całe wyprofilowanie szlag trafił - kozaki straciły cały swój urok i wygodę !!!!

Szewc z Lubym nie widzieli żadnego problemu, ot - niewdzięczna baba - oni mi tylko chcieli STANDARD ŻYCIA POPRAWIĆ, a ja nazywam ich MORDERCAMI OBCASÓW !!!!

Od tego czasu zaszły w moim życiu zmiany - szewca zmieniłam od razu i sama zawożę moje buty do naprawy,
a Lubego jakiś czas później..i bynajmniej nie z powodu butów.

usługi

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 108 (194)
zarchiwizowany

#26496

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dziś historia o tym, jak to dzielna wnuczka dziadka ratowała;)

Jako młoda żona i matka mieszałam w dwupiętrowym domu - ja z rodziną u góry, dziadek na dole. Dziadziuś był po 90-tce i należał do grupy "niezniszczalnych", samodzielnych staruszków, tych, co to sobie w kaszę nie dają dmuchać .

Ważne dla opowieści: Dziadek po przebytej w dzieciństwie chorobie był głuchy jak pień.

Pewnego dnia, około północy obudziły mnie z dołu
przekleństwa, dziwne postękiwania i intensywne szuranie krzesłem po podłodze- nasłuchiwałam dłuższą chwilę, ale podejrzany hałas nie ustępował....

Mąż pracował na nocnej zmianie, dzieci małe - przerażona zbiegam w piżamie na dół...ale drzwi do dziadka zamknięte na klucz!( tak... dziadek lubił się zamykać)

Patrzę prze dziurkę od klucza do pierwszego pomieszczenia a tam ciemności egipskie, natomiast z sypialni dziadka dalej dobiegają złowieszcze odgłosy....

Wyciągnięty wniosek: dziadek na pewno przewrócił się wstając z łóżka i teraz, przeklinając i jęcząc w ciemności usiłuje się podnieść przy pomocy chybotliwego krzesełka!!

Decyzja: wyważam drzwi!!!
Na szczęście drzwi otwierały się do środka, więc jakąś nadludzką siłą natarłam na nie całymi 48 kg swego ciała
i wyważyłam je !

Biegnę przez ciemne pomieszczenie do sypialni aby dziadka ratować..i co widzę !?

Dziadek w ciemnościach siedzi- a raczej buja się na rozchybotanym stołeczku(stąd szuranie), przed nim włączony telewizor bez głosu - w telewizorze..MECZ...a głuchy dziadek w najlepsze - okrzykami, przekleństwami i jękami kibicuje swojej drużynie na "ruchliwym" stołeczku....

domowe historie

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 187 (223)
zarchiwizowany

#25951

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Lat temu ładnych parę - w 1996 roku, wybrałam się w odwiedziny do rodziny za zachodnią granicę.Unii jeszcze wtedy nie było i obowiązywała kontrola paszportowa.
Jechałam wtedy ja - Matka Kwoka- wraz z młodymi w liczbie 3 i wieku 7,11,14 lat w tym dwa własne, jedno pod opieką).
Mieliśmy jechać autokarem jednej ze znanych firm przewozowych, niestety z powodu nawału pasażerów w owym czasie z naszego miasta zabrał nas firmowy busik i przesiadka do właściwego autokaru miała nastąpić w Opolu.
Dojechaliśmy do Opola, sprawne przeniesienie bagażu i szukanie miejsc w środku ...niestety, miejsca w większości pozajmowane a pilotka dziwnie znikła...
No ale, od czego są Matki Kwoki ;)
Potrzebowałam dwóch dwuosobowych miejsc i ruszyłam na poszukiwania....
...pierwsze znalazłam bez większego trudu na początku autokaru, posadziłam najmłodszego, złożyłam podręczne bagaże i szukam dalej....JEST!!!! Prawie na końcu pojazdu znalazłam takowe :)
Posprawdzałam, czy aby nie ma tam czyichś rzeczy, popytałam siedzących obok czy aby ktoś tam nie siedzi i z czystym sumieniem oraz poczuciem dobrze spełnionego obowiązku usadziłam dwóch starszych podopiecznych.
Niestety, dalej nie było różowo...przed samym odjazdem zjawił się facet ok.30 letni, podszedł do miejsca gdzie siedziała starsza dwójka i zaczął wykłócać się po chamsku, że to jego miejsce i mają się dzieciaki wynosić..Matka - Kwoka grzecznie usiłowała z nerwusem rozmawiać, dołączyła do negocjacji szybko odnaleziona pilotka, ale facet nie usiądzie obok nikogo innego i koniec - jego delikatna dupa ie zniesie przesiadki!!! Moi młodzi w traumie, a facet wydziera się na cały autokar i wyraźnie żadnej nici porozumienia między nami nie będzie...
W końcu pilotka znalazła kogoś kto siedział sam i zechciał się przenieść do drugiego samotnego pasażera, moi młodzi mogli się przesiąść i spokojnie w dwójkę obok siebie siedzieć (taka podróż trwała kilkanaście godzin)..ufff, misja zakończona, możemy ruszać w drogę.
Podróż do granicy mijała spokojnie, tylko jakiś niesmak pozostał...
No i czas na epilog :
Granica , wchodzi dwóch celników i pilotka zbiera paszporty pasażerów do kontroli.
Celnicy odchodzą z paszportami do swojej budki co by je popodbijać i wracają - oddają pilotce paszporty do rozdania ...jednak jeden sobie zostawiają i wywołują nazwisko.....
Pana Piekielnego, który to tak wykłócał się o miejsce..
po czy wywlekają faceta z autokaru, rozkładają na zewnątrz jak żabę, rewidują i zakuwają w kajdanki - wszystko wprost pod szybą gdzie siedzieli moi starsi podopieczni ..
Nie wiem, co z faceta było za ziółko i za co go zgarnęli,
jednak od tego czasu moi synowie twierdzą, że z Matką - Kwoką nie warto zaczynać......

zagranica

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 147 (197)

1