Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#27209

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia Bea (piekielni.pl/26387) przypomniała mi moje przygody z sąsiadami z bloku... jednak jako nawykły do tego od urodzenia, nie robi to na mnie większego wrażenia. Najbardziej zapadły w pamięci te nieco "intymniejsze".

Ano mieszkałem kiedyś w pięknym, 10-piętrowym wieżowcu. Smukły, szary, bliźniaczy do kilkunastu wokół. Takie wieżowce mają zazwyczaj kilka wspólnych "szybów". Innymi słowy np. gdy wyjmę luźny fragment ściany w toalecie i wystawię głowę, to mogę pogadać sobie z dowolnym sąsiadem, który zrobi to samo. Pewien sąsiad nie robił sobie problemu z "prospołecznych" toalet i kilka razy DZIENNIE kochał się, sam, ze sobą, głośno... bardzo głośno. Zwłaszcza podczas porannego korzystania było to "ciekawym" sposobem na odegnanie snu. :)

W kolejnym mieszkaniu (tym razem nie wieżowiec, bo tylko 5 pięter, ale za to dłuuuuugaśny blok) nie było niestety łóżek, więc wraz z ówczesnym współlokatorem przywieźliśmy materace. Z uwagi na zimę, zająłem strategiczne miejsce koło kaloryfera. To był błąd, jak się okazało. Codziennie (tak, codziennie) zasypiałem wśród wrzasków sąsiadów z dołu (po głosach wywnioskowałem, iż było to trio dwie panie i jeden pan). A wrzaski były konkretne: "ty ch*ju, ty szm*to, spierd**aj" itp., itd. Do tego dochodziły często odgłosy uderzeń, tłuczonego szkła itd. Jednocześnie mili sąsiedzi codziennie budzili mnie o 6 rano (z zegarkiem w ręku) jak najgłośniej oznajmiając wszystkim wkoło, że już się pogodzili i niezmiernie się kochają... w dosłownym tego słowa znaczeniu.

Ot, małe piekielności dnia codziennego w blokach. Miłość wylewa się z mieszkań regularnie. :)

Bloki :)

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 432 (500)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…