Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Pawello

Zamieszcza historie od: 23 grudnia 2011 - 1:47
Ostatnio: 19 września 2014 - 20:54
O sobie:

Ot, student.

  • Historii na głównej: 6 z 16
  • Punktów za historie: 4394
  • Komentarzy: 59
  • Punktów za komentarze: 135
 
zarchiwizowany

#56864

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dworzec Bydgoszcz Główna. Dwa kasy PKP Intercity, jedna PR, jedna Arrivy (lokalny przewoźnik, jak Koleje Mazowieckie czy Wielkopolskie). Zawożę w sobotę około południa siostrę i pozytywne zaskoczenie: wszystkie kasy otwarte, dzięki czemu kolejek nie stwierdzono. Brawo!


Dzień następny, czyli niedziela, późne popołudnie. Oczywiście ludzi dziesięciokrotnie więcej niż dnia poprzedniego. I niespodzianka: otwarta kasa Arrivy, PR i jedna IC. Niespodzianka druga: za chwilę kasa PR się zamyka. Kolejki na pół godziny stania. Niniejszym chciałem pogratulować osobie odpowiedzialnej za rozkład otwartych kas oraz zachęcić do osobistego sprzedawania biletów przez cały tydzień, aby uzmysłowić sobie pewne rzeczy.


Cały czas chodzi mi po głowie, że PKP (lub bardziej spółka Polskie Dworce) mogła wziąć firmę konsultingową, która za grubą kasę stwierdziła takie absurdy. Podobnie jak było przy skróceniu pociągu relacji Warszawa-Poznań - też po wybitnej analizie firmy zewnętrznej...

PKP Dworzec Bydgoszcz Główna

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -1 (29)
zarchiwizowany

#45983

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Może i nie strasznie piekielnie, ale na pewno zaskakująco i nie do końca wytłumaczalnie.

Byliśmy z Mamą na zakupach. Zaszliśmy do mięsnego i stoimy w kolejce. Byliśmy akurat pierwsi za kupującą, kiedy weszła pewna pani. Ano, taka normalna, lat ok. 50, ubrana normalnie itd. Patrzy, rozgląda się i... praktycznie staje przed nami. Na to Mama tak zwyczajnie powiedziała jej, że jest kolejka i że tam jest jej koniec. Na to owa pani dostała "dzikie oczy", lekko się zapowietrzyła, w końcu wypaliła: - Głupia jesteś!

Ja prawie w śmiech, Mama na spokojnie jej wyjaśniła, że nie było to zbyt grzeczne. Kobieta poszła na koniec kolejki... Szczerze mówiąc niezbyt zrozumiałem to, co się stało.

W sklepie

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -6 (36)
zarchiwizowany

#44705

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nie będzie ani dramatycznie, ani smutno, ani ekscytująco. Piekielne potrafią być zwykłe, drobne zdarzenia dnia codziennego.

Jak człowiek niedaleko przed Wigilią podziębiony, to wychodzi tylko wtedy, kiedy musi. A że chodzi szybko (dużo szybciej niż większość ma w zwyczaju) to ma nadzieję na szybki powrót...

No to idę sobie do sklepu. Przede mną chodnikiem idzie trzech. CAŁYM chodnikiem. Głusi na moje "przepraszam". Szybka próba ominięcia ich jezdnią prawie kończy się poślizgiem.. ale udana. Idę dalej. Pajac z firmy dostawczej zaparkował wana na chodniku, a żeby zająć więcej miejsce otworzył drzwi jak szeroko. Zostało akurat tyle przestrzeni, żeby bokiem mogły się minąć dwie osoby. I akurat w miejscu, gdzie było najbardziej wąsko stanęła sobie Pani i zaczęła oglądać witrynę sklepową. Torebka na sztorc za nią, więc miejsca zero. Nie mogła pół metra w lewo ani w prawo, nie mogła torebki mieć przy sobie... Moje "przepraszam" i potrącenie torebki skończyło się pytaniem o stan zdrowia moich oczu ("Ślepy jesteś?"). Jak dobrze, że sklep jest tak blisko... W sklepie chyba dostawa, dużo palet, chodzenie utrudnione. Tylko czemu do jasnej anielki koszyk musi być trzymany za plecami, zamiast obok nóg? Skoków przez przeszkody niestety nie trenowałem, to nie są niziutkie koszyki, a ryzykować nie będę. Dalej idę do kasy i... znów nie mogę. Jak chodzisz o kuli, to życzę Ci zdrowia. Tylko czy naprawdę trzeba o kuli chodzić środkiem? Czy kula uniemożliwia podejście do lewej czy do prawej strony alejki sklepowej?


Tak, to takie małe głupoty... ale ile takich głupot w ciągu można znieść, jak człowiek marzy tylko o powrocie do domu?

Ludzie dajcie przejść

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 7 (43)

#40194

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Uwielbiam PKP!
Miałem jechać z Poznania do Bydgoszczy z przesiadką: do Inowrocławia InterRegio, dalej zwykłym Regio. Czas przejazdu: 2:15, co oznacza, że połączenie bez "udziwnień". Idę do kasy:
[Ja]: Poproszę studencki interregio do Inowrocławia, regio z Inowrocławia do Bydgoszczy
[Kasjerka]: Interregio do Inowrocławia?
[J]: Tak.
[K]: A dalej?
[J]: Regio do Bydgoszczy.
[K]: Regio z Inowrocławia?
[J]: No tak..
[K]: Normalny?
[J]: Studencki.
[K]: Czyli studencki regio do Inowrocławia i interregio do Bydgoszczy?

Cierpliwy byłem, wytłumaczyłem! Aczkolwiek taki "ping-pong" jest męczący. Ok, bilet kupiony, zapłacone.

Coś nie tak, jakoś tak drogo ten bilet wyszedł... Popatrzyłem na bilet, niby jest ok: klasa się zgadza, zniżka też, przewoźnik też, typy pociągów też, stacje też. Chowam do dokumentów (aby to zrobić musiałem złożyć bilet na pół, co mogło okazać się kluczowe). Coś dalej nie daje mi spokoju. Wyjmuję z powrotem bilet i... owszem, stacje docelowe, ale dlaczego Pani chciała mnie wysłać przez Toruń i Grudządz, tego już pojąć nie mogłem. Długość trasy 344 km zamiast 152. No cóż, wracam do kasy, mówię co jest, pytam. Może TGV w Polsce zbudowali i 344 km w 2:15 da się przejechać?

[J]: Przepraszam, bo tu chyba błąd jest (wyjaśniam sytuację).
[K]: A czemu bilet pognieciony?! Jak ja widzę bilet pognieciony, to zaraz chora jestem! Co to za zwyczaje są?!
[J]: Przepraszam bardzo, chowałem i musiałem złożyć. (uśmiech nr 5)
[K]: No dobrze.. Ale o co Panu chodzi? Jest interregio i regio i do Bydgoszczy.
[J]: Ale to połączenie ma mieć 152 km, a nie 344. Na pewno nie jest przez Grudziądz!

(Dla niejeżdżących PKP: Pan konduktor na trasie Inowrocław-Bydgoszcz wystawiłby mi 150 złotych opłaty dodatkowej za jazdę bez ważnego biletu, plus musiałbym kupić ważny bilet. Stacje się zgadzały, ale miałem bilet na inną trasę, więc zgodnie z regulaminem miałby rację. Ponadto okazało się, że przepłaciłem ponad 10 zł).

Kasjerka pobuntowała się jeszcze trochę, ale w końcu przyjęła do wiadomości, drukuje mi nowy bilet i...

[K]: 14,50 proszę!
[J]: Nie rozumiem?
[K]: No za bilet musi Pan zapłacić!
[J]: Ale ja już płaciłem, to raczej Pani powinna mi oddać różnicę.
[K]: Tamten bilet jest pognieciony, więc ja go nie mogę uznać! 14,50 proszę!
[J]: Bilet pognieciony również ulega zwrotowi, gdyż nie jest zniszczony w rozumieniu Państwa regulaminu...

No dobrze, Pani kasjerka pomyślała, pomarudziła, policzyła, oddała. Ufff... Ja rozumiem, że ktoś może nie wiedzieć, że do Bydgoszczy z Poznania nie jedzie się przez Toruń i Grudziądz. Rozumiem, że można się pomylić. ALE: kasjerki mają obowiązek pytać się o rodzaj połączenia po to, aby takich pomyłek unikać. Pytają się, aby sprawdzić na rozpiskach połączenie, o którym mówi klient i wydrukować bilet na właściwą trasę. Po drugie: czy bilet złożony na pół to bilet pognieciony i zniszczony? No błagam...

Dworzec Poznań Główny

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 420 (520)

#38499

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia będzie typowa, nienadzwyczajna ani nie odkrywcza. Powrót z wakacji samochodem. Środek nocy, droga krajowa gdzieś na jakiejś wsi. Innymi słowy nieoświetlona. Moja piekielność polegała na tym, że byłem na nogach od 7 rano, a za kółkiem 12 godzin. Tak, wiem, że nie powinienem. To jednak nie usprawiedliwia innych uczestników ruchu...

Zacząłem w pewnym momencie doganiać tira. Uznałem, że to świetna sprawa, bo muszę tylko uważać w sytuacji, gdyby zaczął hamować, a całą resztą mogę się nie przejmować. Nagle coś mi "zatańczyło" na jego tylnych światłach. Przestraszyłem się, że przeholowałem i mam już mroczki przed oczami ze zmęczenia, w związku z czym zwolniłem do 40 czy 50 km/h. Chwilę potem zobaczyłem rowerzystę... na środku pasa ruchu, nieoświetlonego.. nie wiem do dzisiaj, jak minął go tir. Być może wcale go nie zauważył, a rowerzysta zwiał gdzieś na bok, nie wiem. Ja odbiłem automatycznie na lewo, a potem tylko dziękowałem Bogu, że nic nie jechało z naprzeciwka.

Dzięki głupocie, być może po części swojej, mogłem zabić człowieka. Tym niemniej: rowerzyści, noście kamizelki odblaskowe!!

Ot droga krajowa

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 443 (517)
zarchiwizowany

#38718

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nie jestem pewien, czy ta historia nadaję się na Piekielnych, czy na Wspaniałych - oceńcie sami. Tym niemniej było ciekawie...


Tramwaj o poranku, czyli tłok. Wchodzi starszy Pan, miejsca siedzące wszystkie zajęte, więc zajmuje miejsce stojące. Zaraz po ruszeniu krzyk, wrzask jakiejś równie dojrzałej Pani, że jak to młodzi siedzą, miejsca nie ustępują starszym, brak wychowania itp. Trzy osoby w przestrachu wstają, jedna dziewczyna chciała nawet Pana pod rękę na miejsce doprowadzić. A co na to starszy Pan? Zaczyna krzyczeć wniebogłosy, że on nie jest inwalidą, może stać, a w dodatku jest przecież mężczyzną i żadna kobieta mu miejsca ustępować nie będzie! On byłby niewychowany, gdyby kobiecie miejsce zajął! Starsza Pani nieco speszona, uspokoiła się, ludzie wrócili na swoje siedzące miejsca.

Trzy przystanki minęły w spokoju, na kolejnym wsiadają kontrolerzy. Okazało się, że ów Pan zapomniał dokumentów ze sobą. O ile dobrze pamiętam, powyżej 65 roku życia można jeździć za darmo komunikacją miejską, ale trzeba mieć na to papier oczywiście. Pan powyżej 65 lat raczej na pewno miał, za to dowodu na to brak. No to Pan kontroler prosi Pana o opuszczenie pojazdu, Policja w celu ustalenia tożsamości i wypisania druku opłaty dodatkowej. Normalnie, na spokojnie. Wspomniana starsza Pani znowu w krzyk! Poderwała się z siedzenia, blokuje wyjście. No bo jak to tak? Służbiści, komuniści, darować przecież można, widać, że Pan starszy! Na co Pan Panią pod rękę, rzucił ją wręcz na siedzenie i wyjaśnił, że za gapiostwo trzeba płacić, a Pan kontroler wykonuje jedynie swoje obowiązki. Ta część ludzi w tramwaju, która widziała i słyszała: klasyczny karpik. A Panowie wysiedli...


Kto był piekielny? Młodzi nieustępujący miejsca, kontroler-służbista (ale w końcu wykonujący tylko swoje obowiązki i postępujący zgodnie z przepisami), czy "nadpobudliwa" Pani? A może pomyliłem portale, bo Pan był Wspaniały? :)

Uwaga jedzie tramwaj

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 57 (117)
zarchiwizowany

#30658

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Chyba nie na ten portal, ale na wspaniali.pl. Mam ja sobie kilka adresów e-mail (jak wiele osób zresztą). Na różnych portalach. Otwieram konto na wp.pl. Dostałem m.in. jakiegoś maila od nich. Zazwyczaj kasuję od razu jako spam, ale zaciekawił mnie tytuł: "GRATULACJE! Otworzyłeś właśnie pocztę"...

Myślałem, że tytuł to jakiś błąd, ale nie! Oto, co mi przesłano:

GRATULUJĘ SERDECZNIE!
Otworzyłeś teraz pocztę! To nie jest żart!

I poczułem się dumny jak rzadko kiedy! :)

Dalej był jakiś konkurs, ale z tej rozpierającej mnie dumy nie doczytałem :) Serdecznie dziękuję Wirtualnej Polsce za przesłanie mi tego maila, bo faktycznie ostatnimi czasy nie za bardzo wiem, co robię, a dzięki Wam miałem pełną jasność w tym zakresie :)

poczta.wp.pl :)

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -3 (31)
zarchiwizowany

#28110

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Sporo tu historii o Matkach Roku, a ja chciałbym opowiedzieć coś pochodnego.

Kto mieszka lub był kiedyś w Bydgoszczy, zna ulicę Fordońską i jej skrzyżowanie z Wiślaną. Dla niewiedzących, Fordońska to mega długa ulica prowadząca z Fordonu (dzielnica 75tys. mieszkańców) do Centrum, dwupasmowa i w omawianym miejscu dozwolona jest jazda 70km/h. Co zrozumiałe, większość jeździ tam około 100km/h. Przy Wiślanej natomiast mieści się największa ( i wciąż powiększająca się) nekropolia w mieście. I jest naprawdę duża. Co za tym idzie? Ano sporo ludzi oczywiście, zwłaszcza starszych. Żeby uniknąć zbyt bliskich spotkań dwóch grup o przeciwnych interesach, wybudowano kładkę dla pieszych nad Fordońską (można łatwo dojść do przystanku autobusowego lub duży parking przy hipermarkecie, gdzie wiele osób parkuje chcąc mieć wygodniejszy wyjazd z cmentarza).

A teraz do rzeczy. Pamiętacie bajkę o Mulan i Babci "sprawdzającej", czy świerszcz jest tym szczęśliwym świerszczem? Babcie i Dziadkowie wracający z Wiślanej robią to samo. Zamykają oczy i... dalej, w podskokach na ulicę! A że w podeszłym wieku bieg w podskokach nie za bardzo wychodzi, kierowcy dalej na hamulce! I serce w gardle. Starszym jeszcze ewentualnie można odpuścić (idzie wolno, więc czasami da się przyuważyć, co się święci i zwolnić wcześniej). Natomiast kto w wieku 20-30 lat nie ma siły wejść kilka metrów w górę po schodach (lub wjazdem dla niepełnosprawnych, który również jest i którym np. moja Babcia zawsze wchodzi)???

Kładka została zbudowana z myślą o pieszych i kierowcach, żeby było bezpieczniej. Tymczasem zawsze w tym miejscu noga z gazu i rozglądanie się na boki (choć teoretycznie jest to miejsce do jazdy szybciej niż 50km/h jak wspominałem). Gorzej, jak się zagapisz, nie zauważysz, albo nie wiesz, a akurat...

Bydgoszcz Fordońska-Wiślana

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 145 (179)

#27209

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia Bea (piekielni.pl/26387) przypomniała mi moje przygody z sąsiadami z bloku... jednak jako nawykły do tego od urodzenia, nie robi to na mnie większego wrażenia. Najbardziej zapadły w pamięci te nieco "intymniejsze".

Ano mieszkałem kiedyś w pięknym, 10-piętrowym wieżowcu. Smukły, szary, bliźniaczy do kilkunastu wokół. Takie wieżowce mają zazwyczaj kilka wspólnych "szybów". Innymi słowy np. gdy wyjmę luźny fragment ściany w toalecie i wystawię głowę, to mogę pogadać sobie z dowolnym sąsiadem, który zrobi to samo. Pewien sąsiad nie robił sobie problemu z "prospołecznych" toalet i kilka razy DZIENNIE kochał się, sam, ze sobą, głośno... bardzo głośno. Zwłaszcza podczas porannego korzystania było to "ciekawym" sposobem na odegnanie snu. :)

W kolejnym mieszkaniu (tym razem nie wieżowiec, bo tylko 5 pięter, ale za to dłuuuuugaśny blok) nie było niestety łóżek, więc wraz z ówczesnym współlokatorem przywieźliśmy materace. Z uwagi na zimę, zająłem strategiczne miejsce koło kaloryfera. To był błąd, jak się okazało. Codziennie (tak, codziennie) zasypiałem wśród wrzasków sąsiadów z dołu (po głosach wywnioskowałem, iż było to trio dwie panie i jeden pan). A wrzaski były konkretne: "ty ch*ju, ty szm*to, spierd**aj" itp., itd. Do tego dochodziły często odgłosy uderzeń, tłuczonego szkła itd. Jednocześnie mili sąsiedzi codziennie budzili mnie o 6 rano (z zegarkiem w ręku) jak najgłośniej oznajmiając wszystkim wkoło, że już się pogodzili i niezmiernie się kochają... w dosłownym tego słowa znaczeniu.

Ot, małe piekielności dnia codziennego w blokach. Miłość wylewa się z mieszkań regularnie. :)

Bloki :)

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 432 (500)
zarchiwizowany

#26324

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Moja Babcia, jako to stary, dobry, przedwojenny (czyli nie do zdarcia) rocznik, w dodatku wdowa po wojskowym, więc siłę i chęć do życia ma. Mimo przebytego raka, mimo śmierci męża (tak kochać każdy by chciał...), mimo zwyrodnienia stawów kolanowych, mimo praktycznie nieczynnej lewej ręki. Powinna jeździć do sanatorium raz na jakiś czas. Nie jest to jednak takie proste, bo według lekarza jest... zbyt zdrowa! Chodzi na basen, klubu wstążeczki, klubu seniora, uniwersytet trzeciego wieku. Zdaniem niektórych lekarzy oznacza to, że sanatorium nie jest konieczne. Historie bitew z lekarzami, aby przepisali zabiegi na rękę i kolana są na porządku dziennym, kiedy trwa proces zapisywania Babci do sanatorium.

W samym sanatorium też bywają podobne sytuacje. Jak np. wielce szanowne panie pielęgniarki, które wiedzą lepiej. I jak ktoś ma energię to znaczy, że zdrowy i może mieć duże obciążenie na ręce. Co z tego, że Babcia nie powinna nosić w ręku więcej niż 1kg? Na pewno pomyłka! A zgadnijcie, kto potem ma problem z zaśnięciem z bólu?

Współkuracjuszki też nie do końca mogą ogarnąć, jak to się dzieje, że ktoś jest aktywny w tym wieku. Cytat współlokatorki Babci, kiedy byliśmy w odwiedzinach: "bo Pani to jest młoda jest, to i biegać nawet może! Ja to już skończyłam 75 lat...". Babcia miała wtedy już skończone 80 :)


Reasumując: lepiej z wiekiem zacznijcie narzekać, że Was wszystko boli, że nie możecie, że umieracie i w ogóle, że jesteście chorzy na wszystko i Wam się należy. Bo jak na emeryturze macie nieco więcej chęci, zapału do życia i ciekawości świata, to krucho z Wami!

Przed i w sanatorium.

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 141 (155)