Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#27421

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia TheCuteLittleDeadGirl o wpychaniu jedzenia na siłę przez panie przedszkolanki przypomniała mi moją - z zerówki.

Dzień jak co dzień, pora obiadu, wszyscy po cichu jedzą, a właściwie wpychają w siebie mimo woli okropną, zieloną, zupę mleczną. Jeden z chłopców, nazwijmy go Przemek, nie mógł pić mleka. O ile podczas kadencji starszej pani kucharki zawsze, zamiast mleka do picia, dostawał kompot, tak gdy wyżej wymieniona odeszła na emeryturę - alergią Przemka przestano się przejmować. Oczywiście wiadomo, jak konsumpcja mlecznej zupy wpłynęła na organizm chłopca (wielka plama wymiocin na starej wykładzinie w sali obiadowej). Przemek został obrzucony winą za zachowanie swojego organizmu i za karę musiał stać w kącie przez resztę zajęć.

I tu dopiero zaczyna się piekielność grona pedagogicznego...
Wiadome było, że po takim incydencie Przemek zostanie odrzucony i wyśmiany przez resztę dzieciaków. Jako, że jedna z koleżanek była bardzo śmiałą dziewczyną, postanowiła podejść do Przemka i jakoś go pocieszyć. Widząc to, jedna z pań opiekunek podbiegła do koleżanki, krzycząc, że Przemek zarazi ją straszną chorobą, będzie ją bolał brzuch, wyląduje w szpitalu i będzie miała rurkę w brzuchu. (?!)Od tamtej pory każdy, kto chciał podejść do chłopca, był straszony "okropną chorobą".

Jako, że byliśmy wtedy dzieciakami i baliśmy się "rąk sprawiedliwości" pań opiekunek, nikt z nas nie zgłosił incydentu rodzicom.

I weź tu poślij dziecko do zerówki...

zerówka

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 156 (186)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…