W mojej rodzinnej miejscowości remontowali podwórko przedszkola. Dzieci dostały nowe huśtawki, piaskownice, ławeczki.
Stare, metalowe, ciut zardzewiałe miejscami huśtawki i "koniki" trafiły na pusty placyk niedaleko mojego domu. Dzieciaki po szkole chodziły tam i się bawiły.
Wszystko pięknie.
Niestety, żyjemy w Polsce.
Huśtawki zniknęły.
Co się z nimi stało? Nikt nie wie.
Wyjaśniło się, kiedy kilka dni później przyjechała policja.
Miejscowe pijaczyny którejś nocy huśtawki ukradli, pocięli i sprzedali na złom. W końcu co tam dzieci, za coś trzeba pić.
Oczywiście, nikt nie został ukarany, bo "nie ma dowodów".
Stare, metalowe, ciut zardzewiałe miejscami huśtawki i "koniki" trafiły na pusty placyk niedaleko mojego domu. Dzieciaki po szkole chodziły tam i się bawiły.
Wszystko pięknie.
Niestety, żyjemy w Polsce.
Huśtawki zniknęły.
Co się z nimi stało? Nikt nie wie.
Wyjaśniło się, kiedy kilka dni później przyjechała policja.
Miejscowe pijaczyny którejś nocy huśtawki ukradli, pocięli i sprzedali na złom. W końcu co tam dzieci, za coś trzeba pić.
Oczywiście, nikt nie został ukarany, bo "nie ma dowodów".
Ocena:
515
(567)
Komentarze