Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#27990

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ostatnio z pkp. Zazwyczaj z mojej miejscowości pod Poznaniem podróżuję pociągami tlk-a, bo jest "taniej", ale nie zawsze wygodniej. Ale przejdźmy do meritum.

Akurat, tak się zdarzyło, że musiałam z mojej miejscowości przedostać się do Warszawy pociągiem po 7 rano. Jako, że nie za dobrze spałam ostatnio, to stwierdziłam, że prześpię się w pociągu. Spytałam współpasażerów wielmożnych, czy mogą mnie obudzić w Sochaczewie? Zapewnieniom, "ależ oczywiście" nie było końca, więc okej, to idziemy spać.
Jakaś babka obudziła mnie na chwilkę, pytam, czy to już Sochaczew, trochę rotacji wśród współpasażerów też już było, więc wiadomo, jakiś kawałek przejechaliśmy. Oczywiście, że "nie, nie, to Kutno dopiero, ale ona do Warszawy jedzie i jakichś 2 panów obok, to na pewno mnie obudzą, tylko o godzinę chciała zapytać". No dobra, podałam, a teraz to przymykamy oko i dalej spać.
Po jakimś czasie budzi mnie jedna z pasażerek (nowa), informując, że dojechaliśmy. Zdziwiona, że co tak długo, ale okej, może coś tam się stało (osobiście raz stałam przez ponad 2 h na tej trasie w Kutnie, ponieważ wagon się zapalił, więc zdziwienia ani zaskoczenia nie było, w końcu to pkp). Dziękuję za obudzenie (i tu pierwsze wrażenie - nie ma ludzi, nie wchodzą jak zazwyczaj, ale przymykam na to oko, mocno zaspana) i wychodzę sobie na peron. I coś mi w nim nie pasuje. Patrzę na prawo, na lewo, cholera, to nie Wschodnia, Centralna, ani Zachodnia. Tylko wielki napis Lublin. Przecieram oczy, ale nie, wielki napis Lublin nadal tam stoi, jak wół. Panika w oczach, jak wiadomo, ale trochę trzeba by było się ogarnąć, co w tej patowej sytuacji zrobić. No to do informacji. Niestety miła pani, powiedziała, że tylko "nic, jak kupić bilet powrotny". Dobra, szukamy dalej, w już pełnej desperacji, podchodzę do konduktora pociągu powrotnego i tłumaczę, że zaspałam, pokazuję bilet, etc. "Czy na tym bilecie mogłabym wrócić?". "Niestety nie", to tyle, co usłyszałam. Więc udałam się ze swoimi tobołami do kasy, bo co innego można było zrobić, poza kłóceniem się (a nawet nie miałam na to siły)?

Jako zakończenie - Z tego miejsca, pozdrawiam współpasażerów, którzy gorąco zapewniali, że mnie obudzą, a potem, no tak jakby zapomnieli o mojej prośbie. I za to, że musiałam zapłacić kolejne pieniądze za kolejny bilet, a także za to, że nie wyrobiłam się na uczelnię na zaliczenie 1. części semestru (takie tam coś u nas).
Jakoby taniej nie było, ale zwiedziłam przynajmniej dworzec w Lublinie, dzięki piekielnym;)

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -12 (24)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…