Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#28614

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kolejna historia z liceum i kolejne starcie z piekielną dyrektorką jednakże tym razem osobiste.

Historia ta miała miejsce jakiś czas po próbie rozwiązania klasy maturalnej (piekielni.pl/28507). Dyrektorka chcąc polepszyć opinię w oczach kuratorium zaprosiła do szkoły przedstawiciela IPN-u. Przy czy nie szeregowego, ale jakiegoś ważniejszego. Zostali oczywiście wybrani reprezentanci klas w tym ja. Każdy miał przygotować po jednym pytaniu jednakże podlegały akceptacji (oczywiście przez dyrektorkę). Wybrałem "Jakie są szanse na ekstradycję Salomona Morela?" (kto nie zna to zapraszam do wyszukiwarki). Pytanie odrzucone bo jest "niepoprawne politycznie". Zresztą nie tylko moje gdyż wszyscy reprezentanci dostali pytania przygotowane odgórnie takie co można bez problemu sprawdzić w internecie czy w informacji.

Dzień spotkania. Na auli siedzi Przedstawiciel IPN-u i grono pedagogiczne w tym dyrektorka i moja wychowawczyni. Gość krótko przedstawia działalność i tym podobne. No i czas na pytania. Jedno, drugie pytanie i pora na mnie. Tak. Ja zadaje: "Jakie są szanse na ekstradycje Salomona Morela?" Mina dyrektorki: Już ja cię upier.... Gość udzielił bardzo wyczerpującej odpowiedzi potem jeszcze kilka pytań i koniec spotkania.
Wszyscy zbierają się do wyjścia, a w moją stronę zbliża się biały upiór (dyrektorka-blondynka). Jeszcze nie wszyscy z auli wyszli a dyrektorka zaczyna: że co ja sobie myślę, jak tak można, że takiego pytania nie zaakceptowała itp. Jednakże przerywa jej przedstawiciel że chciałby ze mną porozmawiać. Ta próbuje mu tłumaczyć że to moja samowolka, że pytanie zadane bez uzgodnienia, a on jej przerywa i do mnie że bardzo logiczne pytanie, bo pozostałe to jakoś takie bardzo dziecięce.
To ze nie wybuchłem w twarz dyrektorce śmiechem zakrawa na cud. Moja wychowawczyni umknęła za tablicę na stojakach i tylko po ruchu ramion można było poznać że dusi się ze śmiechu. Kilku innych pedagogów też miało miny na wpół ubawione. Natomiast dyrektorka mieniąc się na twarzy kolorami od białego do purpurowego bąknęła tylko: "Tak, tak, bardzo logiczne" po czym uciekła do gabinetu.

Jedynie wychowawczyni na następny dzień powiedziała mi że jak padło moje pytanie to ona o mało co nie zeszła na zawał serca i mam takich numer na przyszłość nie robić bez jej wcześniejszego zawiadomienia.

ZSZiO

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 169 (197)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…