zarchiwizowany
Skomentuj
(17)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Jestem aplikantem adwokackim.
Jak w każdym środowisku, w wymiarze sprawiedliwości funkcjonują anegdoty, które mają w sobie nieokreślony procent prawdy, niemniej zawsze cieszą. A ponieważ nie wszyscy się z wymiarem sprawiedliwości zetknęli, pozwolę sobie przytoczyć jedną z historii:
Otóż w pewnym mieście wojewódzkim miał urzędować prokurator o nazwisku Kotas. Kotas przez "O". Był on, co zrozumiałe, nieco wrażliwy na punkcie tego nazwiska i mimowolna pomyłka w jego wymowie spotykała się z jego okrutnym gniewem i straszliwymi konsekwencjami dla nieszczęśnika, którego język zadziałał szybciej niż mózg.
Dnia pewnego ów prokurator Kotas był na sali sądowej. W sądzie odbywały się wówczas praktyki aplikantów, którzy w takiej sytuacji najczęściej robią za chłopców na posyłki ewentualnie do szycia akt. Dlatego też właśnie jedną z aplikantek poproszono o udanie się na salę i wywołanie na chwilę pana prokuratora Kotasa, bo był potrzebny do złożenia podpisu. Przy tym kilkakrotnie uczulano dziewczę:
- Tylko pamiętaj! Przez "O", nie przez "U"!!!
Dziewczę, nieco spanikowane, ale pokiwało główką i pobiegło posłusznie na salę, zapukało, wychynęło główką zza framugi i, usiłując brzmieć pewnie i stanowczo, poprosiło:
- Bardzo przepraszam, ale czy pan prokurator Choj mógłby wyjść na chwilkę do sekretariatu?
Jak w każdym środowisku, w wymiarze sprawiedliwości funkcjonują anegdoty, które mają w sobie nieokreślony procent prawdy, niemniej zawsze cieszą. A ponieważ nie wszyscy się z wymiarem sprawiedliwości zetknęli, pozwolę sobie przytoczyć jedną z historii:
Otóż w pewnym mieście wojewódzkim miał urzędować prokurator o nazwisku Kotas. Kotas przez "O". Był on, co zrozumiałe, nieco wrażliwy na punkcie tego nazwiska i mimowolna pomyłka w jego wymowie spotykała się z jego okrutnym gniewem i straszliwymi konsekwencjami dla nieszczęśnika, którego język zadziałał szybciej niż mózg.
Dnia pewnego ów prokurator Kotas był na sali sądowej. W sądzie odbywały się wówczas praktyki aplikantów, którzy w takiej sytuacji najczęściej robią za chłopców na posyłki ewentualnie do szycia akt. Dlatego też właśnie jedną z aplikantek poproszono o udanie się na salę i wywołanie na chwilę pana prokuratora Kotasa, bo był potrzebny do złożenia podpisu. Przy tym kilkakrotnie uczulano dziewczę:
- Tylko pamiętaj! Przez "O", nie przez "U"!!!
Dziewczę, nieco spanikowane, ale pokiwało główką i pobiegło posłusznie na salę, zapukało, wychynęło główką zza framugi i, usiłując brzmieć pewnie i stanowczo, poprosiło:
- Bardzo przepraszam, ale czy pan prokurator Choj mógłby wyjść na chwilkę do sekretariatu?
legendy wymiaru sprawiedliwości
Ocena:
146
(306)
Komentarze