zarchiwizowany
Skomentuj
(8)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Stoję w kolejce w supermarkecie. Pora popołudniowa, tłok niemiłosierny.
Dzielnie czekam, umilając sobie czas odsłuchiwaniem muzyki z telefonu. W pewnym momencie poczułem jak muzyka się urwała razem z wyrywanymi z moich uszu słuchawkami, i przeurocze dźwięki zalały najbliższą okolicę (Marilyn Manson - Fight Song).
Trochę w popłochu szybko złapałem za kieszenie i jednocześnie odwróciłem się aby ujrzeć zaskoczoną twarz jakiegoś starszego pana wywrzaskującego do mnie bliżej niezidentyfikowane odgłosy. W ręce tegoż pana tkwił kabel od słuchawek, natomiast komórka do której ten kabel był przyczepiony i zapewniał izolację mnie od świata zewnętrznego wesoło grała sobie z podłogi sklepu. Jak już ochłonąłem i podniosłem telefon dotarło do mnie, ze starszy pan mówi. Do mnie. Uwagi na temat porządku świata i dzisiejszej młodzieży bogato przetykane tzw. łaciną podwórkową. Dowiedziałem się, żem cham, prostak, syn ku**y i alfonsa. Że niby w marynarce, a muzyki słucham potępionej. I tak dalej w ten deseń. Tyrady słuchałem ja i pół sklepu, nic nie było w stanie przerwać monologu pełnego słusznego gniewu. Musiałem ochłonąć jeszcze raz, po czym ładnie i pokornie się spytałem:
- Ale o co chodzi tak właściwie, że pan mnie tu szarpie?
- A, bo by mi ten kijek do oddzielania zakupów na taśmie podał.
Grzecznie podałem. Uratowałem świat. Fakt, że i pan, i ja byliśmy jeszcze jakieś 2-3m od jakichkolwiek kas zapewne z deka pomniejsza chwałę mojego czynu.
Dzielnie czekam, umilając sobie czas odsłuchiwaniem muzyki z telefonu. W pewnym momencie poczułem jak muzyka się urwała razem z wyrywanymi z moich uszu słuchawkami, i przeurocze dźwięki zalały najbliższą okolicę (Marilyn Manson - Fight Song).
Trochę w popłochu szybko złapałem za kieszenie i jednocześnie odwróciłem się aby ujrzeć zaskoczoną twarz jakiegoś starszego pana wywrzaskującego do mnie bliżej niezidentyfikowane odgłosy. W ręce tegoż pana tkwił kabel od słuchawek, natomiast komórka do której ten kabel był przyczepiony i zapewniał izolację mnie od świata zewnętrznego wesoło grała sobie z podłogi sklepu. Jak już ochłonąłem i podniosłem telefon dotarło do mnie, ze starszy pan mówi. Do mnie. Uwagi na temat porządku świata i dzisiejszej młodzieży bogato przetykane tzw. łaciną podwórkową. Dowiedziałem się, żem cham, prostak, syn ku**y i alfonsa. Że niby w marynarce, a muzyki słucham potępionej. I tak dalej w ten deseń. Tyrady słuchałem ja i pół sklepu, nic nie było w stanie przerwać monologu pełnego słusznego gniewu. Musiałem ochłonąć jeszcze raz, po czym ładnie i pokornie się spytałem:
- Ale o co chodzi tak właściwie, że pan mnie tu szarpie?
- A, bo by mi ten kijek do oddzielania zakupów na taśmie podał.
Grzecznie podałem. Uratowałem świat. Fakt, że i pan, i ja byliśmy jeszcze jakieś 2-3m od jakichkolwiek kas zapewne z deka pomniejsza chwałę mojego czynu.
sklep
Ocena:
137
(173)
Komentarze