Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#29551

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wynajmuję z narzeczonym mieszkanie. Ostatnio odwiedziła nas właścicielka z wiadomością, że mieszkanie chce sprzedać. A jako że płaciliśmy za nie ciut za dużo jak na nasze możliwości nie zmartwiło nas to za bardzo. Zaczęły się za to poszukiwania nowego lokum. Na porządku dziennym jest przekopywanie ogłoszeń o wynajmie, dzwonienie, umawianie się i oglądanie. Kilka kwiatków ze zwiedzania potencjalnych miejsc przyszłego zamieszkania:

Kwiatek 1.
Mamy psa. Za każdym razem gdy dzwonię z pytaniem o możliwość wynajęcia, zaznaczam, że będzie mieszkał z nami zwierzak, bo rozumiem, że niektórzy nie chcą psów/kotów czy innych żywiołów w mieszkaniu. Pan do którego dzwoniłam był miły, na wieść o sierściuchu ucieszył się bardzo. Jedziemy oglądać. Zazwyczaj Azor zostaje w domu, tym razem zabraliśmy go na wycieczkę co by się nie nudził. Miły pan gdy zobaczył merdającą ogonem kluskę aż się zapowietrzył i stwierdził, że: "Urwa takie bydle zje mu ściany". Mieszkania nie zobaczyliśmy od środka.

Kwiatek 2.
Na popularnym portalu z drzewkiem, dając ogłoszenie można zaznaczyć opcję czy akceptuje się osoby palące. Pani zaznaczyła, że owszem i zwierzak może być i palacze też. Mieszkanie ładne, fajna okolica, cena ok. Wyszliśmy przed blok, już mamy się grzecznie żegnać, umawiamy się na kontakt. Luby wyciąga papierosa i odpala. Pani chyba wpadła w stan przedzawałowy i nakrzyczała na nas, że dymimy jak sam lucyfer w piekle. Uciekła w popłochu. Kontakt z panią dziwnie się urwał, chyba przez L&M niebieskie.

Kwiatek 3.
Dzwonię, pytam o warunki, o palenie, o psa, o okolicę. Pan sapiąc pyta ile osób będzie mieszkać. Mówię dwie. Oglądanie umówione, jedziemy. Luby coś jeszcze zamarudził w samochodzie więc poszłam przodem. Pan pokazuje mieszkanie, chodzę, rozglądam się, noo ładne. Ignoruję przy tym sapanie pana, jego ciągłe podciąganie spodni w kroku. W momencie gdy pan zaszedł mnie od tyłu na balkonie do mieszkania wszedł Luby. Właściciel zapowietrzył się, poczerwieniał i jak nie zacznie krzyczeć, że jak to, facet, drugą osobą przecież miała być koleżanka, kobieta! On już miał wizję! Wizję lesbijskich orgii w których on by chętnie uczestniczył!! On by nam kran naprawiał dwa razy w tygodniu! Jeśli ja tu chcę mieszkać z własnym facetem to on nie wynajmie!
Cóż. Luby zmarkotniał, bo mu się parking przez blokiem podobał. ;)

Kwiatek 4.
Dzwonię, odbiera pani, z głosu trochę zaspana (?). Noo tak, możemy oglądnąć, ale po co? No jak koniecznie chcemy to ok. Przyjechaliśmy. Pani nie ma. Myślę, pewnie korki spóźni się. Czekamy 10 min. 15 min. Próbuję się dodzwonić, nic, drugi raz, połączenie odrzucone. Trzeci raz, telefon wyłączony. Poczekaliśmy 20 minut i wróciliśmy do domu. Wieczorem dostałam smsa, że ona jednak nie wynajmie, bo musi mieć gdzie przed mężem uciekać. Fajnie, tylko nie można było tak od razu?

Kwiatek 5.
Rozmawiałam najpierw z panem, później z panią, mieszkanie pokazać miał pan. Na zdjęciach wyglądało fantastycznie, moje nadzieje były duże. Weszliśmy do środka i szczerze mówiąc, bałam się zrobić krok. Opisać mogę to tylko słowem: nora. Brud, smród, na podłogach coś co kiedyś chyba było parkietem ale zgniło, do łazienki nie weszłam z obawy, że grzyb będzie się chciał ze mną przyjaźnić. Okazało się, że zdjęcia w ogłoszeniu przedstawiały lokum tego pana, a nie to do wynajmu. Powód?: "Pani! kto by chciał mieszkać w takiej norze?" No właśnie...

mieszkanka

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 691 (755)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…