Ta historia nie będzie śmieszna. Jeżeli chcesz poczytać coś zabawnego, przejdź od razu do kolejnej historii.
Moja matka jest poważnie chora - zaawansowana choroba otępienna, od dawna nie jest w stanie mówić, non stop jest zacewnikowana i karmiona przez PEG (dla niewtajemniczonych - rurka wpuszczona do żołądka bezpośrednio przez brzuch, służąca do karmienia osób, które z przyjmowaniem pokarmu sobie nie radzą). Ledwo daje radę siedzieć - jedyne, co robi, to patrzy się wzrokiem wystraszonego zwierzątka, zdając sobie pewnie sprawę z nadchodzącego końca i tego, że lepiej nie będzie.
Od jakiegoś czasu szybko traci na wadze. Bardzo szybko. Ponieważ sprawy rakowe są u nas w rodzinie dość powszechne, a zarówno RTG jak i USG za dobrze nie wyglądały, lekarz stwierdził, że trzeba zrobić tomokomputer jamy brzusznej - jeżeli to rak, to może i nie da się nic zrobić, ale przynajmniej medycyna paliatywna ulży jej w cierpieniach.
Dom opieki matki opłacam ze swojej pensji. Podobnie jest z lekarstwami, więc co miesiąc żegnam się z kwotą rzędu 1500-1600 złotych, a miejsce w państwowym domu to temat na oddzielną historię. Ponieważ jednak najbliższe terminy z NFZ to lipiec-sierpień, to pomimo napiętego budżetu podjąłem decyzję o badaniu prywatnym. Znalazłem prywatną klinikę, 15 km od mojej miejscowości, która - oprócz pełnego zakresu badań tego typu, chwali się, że zapewnia bezpłatny transport pacjentów. Cytuję (pisownia oryginalna):
"Firma XXX zaprasza pacjentów chcących skorzystać z usługi pracowni Rezonansu Magnetycznego i Tomografii Komputerowej na bezpłatny transport do naszej placówki w promieniu do 100 km.".
Nie powiem, oferta ciekawa, na stronie brak żadnych dodatkowych wymogów. Chłopaki z Falcka mogliby w ten sposób zająć się transportem kogoś innego, nie byliby uwiązani na czas badania, a ja miałbym organizację transportu z głowy. Super, no nie?
Zadzwoniłem, żeby dowiedzieć się, z jakim wyprzedzeniem trzeba zgłosić takiego pacjenta do przewozu - pani z rejestracji zaczęła coś kręcić - że to tylko w określonych przypadkach, że przy większej ilości osób, bo pojedynczych nie opłaca się przewozić... Uznałem, że coś mi tu śmierdzi i napisałem do nich maila z takim samym pytaniem.
Wczoraj przyszła odpowiedź:
"Witam
W tej chwili trwają negocjacje z firmą transportową. Odezwiemy się po negocjacjach.
Pozdrawiam"
Naprawdę? Dzięki! Odezwiecie się? Super, nie mogę się doczekać, aż dacie znać, czy jesteście w stanie zrealizować to, co deklarujecie na swojej stronie! Chętnie poczekam do świętego nigdy, a TK jednak wykonam prywatnie w pobliskim szpitalu.
Sprawę zgłosiłem do UOKiK i Rzecznika Praw Pacjenta. Ze screenshotem strony i kopią korespondencji. Oni też się pewnie odezwą.
Moja matka jest poważnie chora - zaawansowana choroba otępienna, od dawna nie jest w stanie mówić, non stop jest zacewnikowana i karmiona przez PEG (dla niewtajemniczonych - rurka wpuszczona do żołądka bezpośrednio przez brzuch, służąca do karmienia osób, które z przyjmowaniem pokarmu sobie nie radzą). Ledwo daje radę siedzieć - jedyne, co robi, to patrzy się wzrokiem wystraszonego zwierzątka, zdając sobie pewnie sprawę z nadchodzącego końca i tego, że lepiej nie będzie.
Od jakiegoś czasu szybko traci na wadze. Bardzo szybko. Ponieważ sprawy rakowe są u nas w rodzinie dość powszechne, a zarówno RTG jak i USG za dobrze nie wyglądały, lekarz stwierdził, że trzeba zrobić tomokomputer jamy brzusznej - jeżeli to rak, to może i nie da się nic zrobić, ale przynajmniej medycyna paliatywna ulży jej w cierpieniach.
Dom opieki matki opłacam ze swojej pensji. Podobnie jest z lekarstwami, więc co miesiąc żegnam się z kwotą rzędu 1500-1600 złotych, a miejsce w państwowym domu to temat na oddzielną historię. Ponieważ jednak najbliższe terminy z NFZ to lipiec-sierpień, to pomimo napiętego budżetu podjąłem decyzję o badaniu prywatnym. Znalazłem prywatną klinikę, 15 km od mojej miejscowości, która - oprócz pełnego zakresu badań tego typu, chwali się, że zapewnia bezpłatny transport pacjentów. Cytuję (pisownia oryginalna):
"Firma XXX zaprasza pacjentów chcących skorzystać z usługi pracowni Rezonansu Magnetycznego i Tomografii Komputerowej na bezpłatny transport do naszej placówki w promieniu do 100 km.".
Nie powiem, oferta ciekawa, na stronie brak żadnych dodatkowych wymogów. Chłopaki z Falcka mogliby w ten sposób zająć się transportem kogoś innego, nie byliby uwiązani na czas badania, a ja miałbym organizację transportu z głowy. Super, no nie?
Zadzwoniłem, żeby dowiedzieć się, z jakim wyprzedzeniem trzeba zgłosić takiego pacjenta do przewozu - pani z rejestracji zaczęła coś kręcić - że to tylko w określonych przypadkach, że przy większej ilości osób, bo pojedynczych nie opłaca się przewozić... Uznałem, że coś mi tu śmierdzi i napisałem do nich maila z takim samym pytaniem.
Wczoraj przyszła odpowiedź:
"Witam
W tej chwili trwają negocjacje z firmą transportową. Odezwiemy się po negocjacjach.
Pozdrawiam"
Naprawdę? Dzięki! Odezwiecie się? Super, nie mogę się doczekać, aż dacie znać, czy jesteście w stanie zrealizować to, co deklarujecie na swojej stronie! Chętnie poczekam do świętego nigdy, a TK jednak wykonam prywatnie w pobliskim szpitalu.
Sprawę zgłosiłem do UOKiK i Rzecznika Praw Pacjenta. Ze screenshotem strony i kopią korespondencji. Oni też się pewnie odezwą.
Prywatna służba zdrowia
Ocena:
537
(599)
Komentarze