Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#30720

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przyszła do mnie młoda suczka. Mały, uroczy kundelek. Tylko chuda niesamowicie i wystraszona. Ale że nikt jej nie wyganiał, jeść dostała, to i została. Suczka w zamian za jedzenie i kąt do spania odwdzięcza się niezwykłym przywiązaniem.

Ale niestety, pies nie jest mój. Mogło tak być, że ktoś ją wyrzucił, ale mogło też się zdarzyć, że ktoś czeka, aż jego własność do niego wróci. Rozwiesiłam więc ogłoszenia, że znalazłam takiego a takiego psa i czekam. Czekam tydzień, dwa tygodnie. Nikt się nie zgłasza. Suczka dostała na imię Sonia i zadomowiła się ostatecznie.

Dziś odwiedzili mnie panowie policjanci z jakimś oburzonym panem. Dowiedziałam się, że ukradłam psa i w najlepszym wypadku zapłacę panu niemałe odszkodowanie. Pan skakał wokół mnie oburzony, domagając się pieniędzy. Dopiero po dłuższym czasie zdołałam wyjaśnić - że piesek przyszedł sam, pokazałam ogłoszenia, które wywiesiłam w okolicy i że mogę w każdej chwili psa oddać. Z ciężkim sercem, ale w końcu to nie ja jestem prawowitą właścicielką.

Policjanci popatrzyli po sobie, stwierdzili że oddam panu psa i po problemie. Nie ma sensu płacić kary, a już tym bardziej zakładać sprawy. Niestety, pan był innego zdania. On nie przyjechał tu po psa, ale po pieniądze! Odszkodowanie! Po co mu jakiś zapchlony kundel! Gdzie są jego pieniądze!

Koniec końców sprytny, przedsiębiorczy pan nie dostał ani psa, ani pieniędzy. A Sonia leży obok, przy swojej nowej właścicielce.

"Awantura o ... Sonię"

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 971 (1007)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…