Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany
Nieznana trasa, ból głowy, szarówka, mżawka - to chyba wystarczy, by na drodze z ograniczeniem do 80 km/h, jechać 70. Nie zrozumiał tego chyba pewien czeski kierowca, który podjechał swoją ciężarówką prawie do mojego zderzaka, zaświecił długimi (na szczęście tylko na chwilę) i jechał za mną tak blisko, że w lusterkach nie widziałam nic poza jego szoferką. Poczułam się autentycznie zagrożona, warunki na drodze były niespecjalne a w razie konieczności gwałtownego zahamowania skończyłabym rozpłaszczona na przedniej szybie ciężarówki jak komar.

Niestety nie dało się przepuścić niecierpliwca- podwójna ciągła nie chciała się skończyć. Jedynym wyjściem, na jakie wpadłam, było przekonanie tamtego kierowcy, że jadę niepewnie. Kilka razy przyspieszyłam by oddalić się od niego a potem zahamowałam bardzo delikatnie - tylko po to, by zobaczył czerwone światło hamowania. Manewr wydawał się dobrym pomysłem. Nie stworzyłam prawdziwego zagrożenia, ale kierowca odsunął się, nie próbując już jazdy na moim zderzaku.

Gratulowałam sobie pomysłowości, dopóki nie spotkała mnie surowa kara. Gdy wreszcie nadarzyła się okazja przepuściłam ciężarówkę. "Wdzięczny" kierowca postanowił użyć swojej naczepy, by przy powrocie na prawy pas zmieść mnie z drogi. Musiałam gwałtownie hamować, by nie dać się wyrzucić na betonową bandę.

Wniosek? Przy złych warunkach na drodze i złym samopoczuciu należy jechać z maksymalną dozwoloną prędkością, by nie przeszkadzać zawodowcom jadącym z tyłu. W razie wypadku przecież oni w swojej szoferce pozostają bezpieczni, a ciężarówki i tak nie należą do nich.

europejskie drogi

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 124 (182)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…